"Biało-czerwoni" po trzech wygranych w pierwszej rundzie turnieju (kolejno z Kanadą, Niemcami i Serbią), w drugiej fazie ponieśli dwie porażki - z Brazylią i Bułgarią (po 0:3) i odpadli z dalszej rywalizacji. - Nie możemy po takim turnieju powiedzieć, że nie ma polskiej siatkówki. Ona jest. Przegraliśmy, zgadza się. Trzeba wziąć to na klatę i iść do przodu. Bez znaczenia, kto będzie w tej reprezentacji grać w przyszłości, na pewno Polska się będzie liczyła na świecie - zapewnił. Według jednego z najbardziej doświadczonych siatkarzy w polskiej ekipie najważniejszym celem powinny być teraz igrzyska olimpijskie w Londynie. - Możemy stworzyć taki zespół, który tam powalczy o najwyższe laury. Osoby, które na górze będą podejmowały decyzje powinny to mieć na uwadze - powiedział. Gruszka zdaje sobie sprawę, że w najbliższym czasie czeka ich analiza całego cyklu przygotowań oraz ich występu w mundialu. - Na pewno będzie bardzo dużo pytań i wyciągania wniosków przez trenerów i wszystkich pracujących w tej reprezentacji. Będziemy szukać powodu naszego złego występu, ale myślę, że byliśmy dobrze przygotowani. Przecież początkowo to nieźle wyglądało, ale teraz, po dwóch porażkach ciężko to ocenić - przyznał. Dodał, że w meczu z Bułgarią, który był spotkaniem o być albo nie być w turnieju, zabrakło im umiejętności. - Poza chęciami i wolą walki, gra w siatkówkę nam nie wychodziła - ocenił. Najbliżej pokonania ekipy Silvano Prandiego Polacy byli, według Gruszki, w trzecim secie. - Szukaliśmy tego momentu przełamania i przerwania ich gry na wysokim poziomie. Prawie się to udało w trzeciej partii. Po trzech dobrych akcjach doszliśmy ich, ale niestety na tym się skończyło. Później było tylko gorzej i rozpoczęło się czekanie, kiedy ten mecz się w końcu skończy. Nic nam nie wychodziło - dodał. Z Ankony - Marta Pietrewicz