INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z meczu Polska - Argentyna. Początek o 17 - Rosjanie budowali sobie dwu-, trzypunktową przewagę dzięki zagrywce. To im dawało spokój i pewność siebie, a wiadomo, że jeśli z Rosjanami nie gra się na styku, to później jest ciężko. Goniliśmy wynik w końcówkach setów, ale już było za późno - ocenił Gruszka, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. W pierwszej partii doświadczony zawodnik zastąpił Jakuba Jarosza i pozostał na boisku do końca pojedynku. Gruszka zdobył w tym spotkaniu 10 punktów. Trzy sety były wyrównane. Czwartą partię Rosjanie wygrali wyraźnie. - Kiedy na zagrywce pojawiał się Dmitrij Muserski, Rosjanie błyskawicznie "odskakiwali". "Nabijaliśmy" piłkę o blok i to nam wychodziło całkiem dobrze. Problem był ze skończeniem ataku - tłumaczył kapitan "Biało-czerwonych". Przed Polakami jeszcze jeden mecz. W niedzielę zmierzą się o brąz z Argentyną. - Dla nas to jest wielki finał i musimy zrobić wszystko, żeby wygrać. Polska czeka na historyczny medal Ligi Światowej. Argentyna gra bardzo dobrze w tych rozgrywkach i na pewno nie będzie łatwo - podkreślił 34-letni zawodnik. Skład finału tegorocznej edycji Ligi Światowej jest taki sam jak przed rokiem. W 2010 roku Brazylijczycy pokonali w argentyńskiej Cordobie Rosję 3:1. Czy "Canarinhos" obronią tytuł? - Ciężko powiedzieć. Jeżeli Rosjanie będą dobrze zagrywali, to mają dużą szansę. Jeśli jednak nie uda im się odrzucić Brazylijczyków od siatki, to podopieczni Bernardo Rezende będą faworytami - zakończył Gruszka. Robert Kopeć, Gdańsk