Marcin Komenda należy do czołowych rozgrywających PlusLigi. 28-latek od wielu sezonów nie schodzi poniżej pewnego poziomu i pokazuje, że warto stawiać na niego w reprezentacji. Jego umiejętności docenił Nikola Grbić. Serb korzystał z usług krakowianina w tegorocznej Lidze Narodów i chyba się na nim nie zawiódł. Gracz Bogdanka LUK Lublin brał nawet udział w łódzkim finale, który "Biało-Czerwoni" zakończyli na przyzwoitym trzecim miejscu. Tytułu nie udało się co prawda obronić, ale liczą się w tym roku przede wszystkim igrzyska olimpijskie, dlatego wewnątrz zespołu nie było mowy o żadnym przesadnym smutku. Ten pojawił się na twarzach kilku siatkarzy dopiero wtedy, gdy Nikola Grbić podjął ostateczną decyzję dotyczącą powołań na zbliżającą się najważniejszą imprezę czterolecia. Na trzynastoosobowej liście nie znalazło się między innymi miejsce dla Bartosza Bednorza. Marcin Komenda nie ma żalu do Nikoli Grbicia Do Paryża nie poleci również Marcin Komenda. W rozmowie z TVP Sport rozgrywający wrócił do tej przykrej dla każdego sportowca chwili. "Dostałem informację od trenera po zakończonym meczu o trzecie miejsce VNL, że dziękuje mi za spędzony razem czas i zostaje z dwoma rozgrywającymi. Później odbyło się spotkanie grupowe, podczas którego ogłosił to oficjalnie. Po wszystkim zapytałem, czy mogę przekazać kilka zdań do chłopaków i sztabu szkoleniowego. Podziękowałem za ten czas. To był dla mnie wspaniały okres" - oznajmił Sarze Kalisz. "Wielką przyjemnością jest praca z takimi zawodnikami i członkami sztabu szkoleniowego. Powiedziałem to, co mam w sercu, nie owijałem w bawełnę (śmiech). Chciałem wyrazić wdzięczność, że świetnie mnie przyjęli w grupie. Atmosfera była kapitalna. Był to bardzo fajny czas" - dodał. W kadrze na igrzyska nie ma przypadkowych zawodników W stolicy Francji kibice liczą w końcu na odczarowanie słynnej klątwy ćwierćfinałów. Po raz ostatni w czołowej czwórce "Biało-Czerwoni" znaleźli się w 1980 roku, czyli ponad czterdzieści lat temu. "Kadra to dobro narodowe. Całe środowisko siatkarskie i nie tylko trzyma kciuki za to, by reprezentacja zdobyła w Paryżu medal. (...) Każdy, kto znalazł się więc w szerokiej kadrze, chciał pomóc tej wybranej grupie i sprawić, by wszyscy ci, którzy pojadą na igrzyska byli w jak najlepszej formie" - skwitował Marcin Komenda. Polacy lada moment wylecą do Paryża. Zanim nastąpi ten moment, pozostał im jeszcze jeden mecz towarzyski. O godzinie 19:30 w trójmiejskiej Ergo Arenie zmierzą się z Amerykanami. Tekstowa relacja live w Interia Sport.