Marcin Komenda w seniorskiej reprezentacji Polski zadebiutował w 2018 roku, w kadrze prowadzonej wówczas przez Vitala Heynena. W kolejnym sezonie rozgrywający wywalczył z "Biało-Czerwonymi" brązowy medal mistrzostw Europy, srebro Pucharu Świata oraz brąz Ligi Narodów, odnosząc tym samym największe sukcesy w karierze. Po tym, jak kadrę objął Nikola Grbić, Komenda nie otrzymał powołania, a na swoją kolejną szansę musiał poczekać rok. W międzyczasie odszedł ze Stali Nysa i związał się z LUK-iem Lublin, a odbudowanie formy i dobre występy na parkietach PlusLigi sprawiły, że serbski szkoleniowiec uwzględnił niespełna 27-letniego rozgrywającego w gronie siatkarzy powołanych na zgrupowanie w Spale. Katarzyna Gurmińska, Interia: Przed rokiem nie znalazł się pan w kadrze Nikoli Grbicia, chociaż niektórzy, jak Daniel Pliński, przekonywali, że powinien otrzymać pan powołanie. Decyzja trenera "bolała"? Marcin Komenda, rozgrywający LUK-u Lublin i reprezentacji Polski: Nie do końca, bo jednak zdawałem sobie sprawę, że sezon w wykonaniu moim i mojej ówczesnej drużyny był słaby. Decyzja Nikoli Grbicia była więc dla mnie zrozumiała, ale oczywiście cieszyło mnie to, że mój trener klubowy Daniel Pliński widział mnie w tej kadrze. Cieszę się, że w tym roku do niej wróciłem, bo to też świadczy o tym, że ten sezon w moim wykonaniu był niezły, a trener to zauważył. W ostatnich miesiącach tliła się nadzieja na powołanie? - Nie skupiałem się na tym. Starałem się koncentrować na każdym kolejnym meczu w lidze, bo do samego końca mieliśmy szansę na awans do fazy play-off i o to walczyliśmy. Zacząłem myśleć o powołaniu dopiero wtedy, gdy trener Grbić napisał, że chciałby ze mną porozmawiać. To był pierwszy sygnał, że wrócę do reprezentacji. Przed rokiem zmienił pan klub i z Nysy przeniósł się pan do Lublina. Tak ze sportowego punktu widzenia wydaje się to nietrafiona decyzja, bo Stal grała w play-offach, a LUK nie. A jak pan z dzisiejszej perspektywy ocenia ten krok? - W Nysie spotkałem wielu fantastycznych ludzi, więc szkoda było mi stamtąd odchodzić. Jednak potrzebowałem zmiany i miałem świadomość, że żeby wrócić na "właściwe tory", muszę zmienić otoczenie, więc pod tym kątem to na pewno była dobra decyzja. A w Lublinie mamy świetny zespół i myślę, że gdyby nie kontuzje, które dopadły nas na początku sezonu, to mielibyśmy szansę na miejsce w play-offach, bo przecież nawet mimo problemów zabrakło nam tylko jednego punktu do ósmej pozycji. Marcin Komenda: Pokażę, co potrafię Jak to jest wrócić do kadry po przerwie? Coś pana zaskoczyło? - Ostatni raz byłem na zgrupowaniu dwa lata temu, więc moja przerwa nie trwała długo. Dużo się nie zmieniło, chociaż oczywiście jest inny trener i co za tym idzie, inna specyfika pracy, do której trzeba się zaadaptować. Filozofia treningów i filozofia siatkówki u trenera Grbicia są troszkę inne niż u Vitala Heynena, do tego trzeba się przyzwyczaić. Poza tym większość zawodników, którzy są na zgrupowaniu, znam z PlusLigi lub też grałem z nimi w reprezentacji czy klubach, więc nic więcej mnie nie zaskoczyło. Najmłodszy siatkarz w kadrze Nikoli Grbicia z jasną deklaracją. To jest jego cel Nikola Grbić dawał do zrozumienia, że numerem jeden na rozegraniu jest u niego Marcin Janusz, stąd też brak powołania dla Fabiana Drzyzgi. Z tego by wynikało, że o miano "dwójki" rywalizuje pan z Grzegorzem Łomaczem i Janem Firlejem. Czym chce przekonać pan do siebie trenera? - Dla mnie najważniejsze jest, by dawać z siebie wszystko na treningach i pokazywać pełnię swoich umiejętności. Prawda jest taka, że trener ma swoją wizję w głowie i pewnie też plan na to, kto będzie drugim rozgrywającym. My więc po prostu musimy "robić swoje" i sumiennie wykonywać polecenia trenera. Jeżeli dane mi będzie zagrać w jakimś meczu, to po prostu pokażę, co potrafię i zobaczymy, co to da. Nie nakręcam się, nie nastawiam, tylko cieszę z tego, że tu jestem. Grbić ma "swoją wizję w głowie" czyli rozumiem, że nie rozmawiał z panem na temat pana roli w drużynie? - Gdy odezwał się pierwszy raz, rozmawialiśmy o kwestiach logistycznych, czyli kiedy mam się stawić na zgrupowaniu, kiedy wykonać badania itd. Dodał, że będziemy pracować na treningach i zobaczymy, co dalej. Nie pozostaje mi więc nic innego jak trenować i czekać na decyzję szkoleniowca. Na jakim etapie przygotowań jest reprezentacja? Wiadomo, że jeszcze nie wszyscy siatkarze dojechali na zgrupowanie, ale czuć już rywalizację o miejsce w zespole na Ligę Narodów? - Tak, czuć rywalizację, ale taką zdrową. Nie ma zawiści, nie ma negatywnych emocji, są tylko te pozytywne - każdy chce pokazać się z jak najlepszej strony, ale w sportowym duchu. Jesteśmy na etapie ciężkiej pracy. Bardzo ciężko trenujemy na siłowni, treningi w hali też są intensywne i długie, więc pracujemy teraz nad tym, by nasza kondycja i forma były wysokie na turniej Ligi Narodów. Między treningami poświęcamy czas na regenerację i tak upływają kolejne dni: na treningach, posiłkach i regeneracji. Liga Mistrzów siatkarzy. Marcin Komenda typuje wynik Planujecie wspólne oglądanie sobotniego finału Ligi Mistrzów? - Sobotę i niedzielę będziemy mieli wolne, więc pewnie każdy obejrzy mecz w domowym zaciszu. To zresztą będzie nie lada gratka dla wszystkich związanych z siatkówką, zarówno kibiców, jak i dla nas, zawodników. Reprezentant Polski dostał wolne od Grbicia. Powód jest wyjątkowy Kto pana zdaniem wygra? Co panu siatkarski nos podpowiada? - Patrząc na ostatnią rywalizację w finałach PlusLigi myślę, że nieznacznym faworytem jest Jastrzębski Węgiel - widać, że jest w niesamowitej formie. Ale doświadczenie gry w finałach Ligi Mistrzów jest po stronie ZAKSY. Myślę, że będzie 3:2 dla Jastrzębskiego Węgla.