2 listopada zawodnicy Trefla triumfowali na Górnym Śląsku 3:2, jednak w Gdańsku górą, także po pięciosetowej walce, byli siatkarze GKS. Goście prowadzili już 2:0, ale nie zdołali, zresztą po raz pierwszy w tym sezonie, odnieść zwycięstwa 3:0. Spotkanie trwało dwie godziny i 40 minut. "W pierwszych dwóch setach, dzięki dobrej zagrywce oraz skutecznemu blokowi i obronie, kontrolowaliśmy grę, ale później trener Michał Winiarski dokonał zmian w swoim zespole. Świetnie spisywał się zwłaszcza młody przyjmujący Mateusz Janikowski. My przestaliśmy zagrywać, rywale zaczęli przyjmować i mecz się odwrócił. A tie-break był niezwykle zacięty i mógł się równie dobrze zakończyć zwycięstwem gospodarzy" - powiedział PAP Kwasowski. Przyjmujący GKS miał spory udział w sukcesie swojej drużyny. Niespełna 30-letni siatkarz zdobył 20 punktów, co jest jego najlepszym osiągnięciem w tych rozgrywkach, a rywalizację zakończyła jego mocna zagrywka, po której piłka otarła się o libero Trefla Macieja Olenderka. W pierwszym meczu z Treflem Kwasowski nie pojawił się jednak na boisku. "Wtedy zagrał Adrian Buchowski, który był w lepszej dyspozycji. W Gdańsku dostałem więcej piłek, dzięki czemu miałem okazję wykazać się w ataku. W swoim zespole odpowiadam jednak głównie za przyjęcie, trener każe mi też ryzykować na zagrywce, aby odrzucać nią rywali od siatki. W tym ostatnim elemencie, chociaż zdobyłem zwycięski punkt, nie wypadłem jednak za dobrze. Zresztą w poprzednim spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów także nie mogłem się wstrzelić serwisem jak we wcześniejszych meczach. Muszę nad tym popracować" - dodał. Siatkarze trenera Dariusza Daszkiewicza upodobali sobie spotkania trwające pięć setów - była to bowiem ich 10. taka konfrontacja, z których cztery zdołali rozstrzygnąć na swoją korzyść. Osiem potyczek zakończonych tie-breakiem rozegrała natomiast BKS Visła Bydgoszcz. "Jeśli wygrywamy 3:2, to nie widzę problemu, aby tak dalej było, jednak wcześniej przegrywaliśmy takie mecze seriami, co nas bolało. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że przy tak wyrównanej lidze lepiej niż za dwa zwyciężać za trzy punkty" - zauważył. A tłok w środku tabeli jest ogromny. Przed tym meczem katowiczanie zajmowali 11. pozycję i tracili do piątych gdańszczan tylko trzy punkty. Po tej wygranej awansowali na siódme miejsce. "Liga jest niezwykle wyrównana i nie pamiętam takiego przebiegu rozgrywek. Czołówka jak zawsze w postaci czterech zespołów już się wyklarowała, ale bój o lokaty 5-8 będzie trwał do końca i nikt nikomu nie odpuści w żadnym meczu. Do ostatniej kolejki czekają nas niesamowite emocje" - podsumował. Autor: Marcin Domański