Kiedy na początku czerwca Leon poddał się operacji kolana, w jego powrót do gry w tym sezonie reprezentacyjnym nie wierzył niemal nikt. Podobnie było chyba z Grbiciem. Przez ponad dwa miesiące Serb przygotowywał kadrę tak, jakby Leona miało w niej nie być. Oficjalnie siatkarza nie skreślał, umieścił go nawet na szerokiej liście powołanych na mistrzostwa świata. Ale wyglądało to na kurtuazyjny gest obliczony bardziej na morale przyjmującego i jego rolę w kadrze w kolejnych sezonach. Ostatnie dni wszystko zmieniły. Leon został zbadany przez lekarzy kadry i w piątek pojawił się w Spale. Później wszystko poszło błyskawicznie: Grbić skreślił trzech siatkarzy, których trenował od początku lata. A Leon został na zgrupowaniu i wciąż ma szanse na występ na mistrzostwach świata. Grbić zmienił zdanie. A Leon już czeka na boisku Grbić zmienił zdanie, gdy sam zobaczył stan zdrowia i formy 29-letniego siatkarza. Sam Leon w rozmowie z Polsatem Sport przyznał, że jego postępy były dla trenera niespodzianką. Okazało się, że Leon może nie tylko trenować przyjęcie, ale również skakać. I choć Serb podkreśla, że przyjmujący nie bierze jeszcze udziału w grach treningowych, najwyraźniej jest nadzieja, że niedługo i to nastąpi. Leon to fizyczny fenomen. W reprezentacji Kuby zaczął grać w wieku 14 lat, już trzy lata później został jej gwiazdą i kapitanem. Świetna motoryka zawsze była jego atutem. Wygląda na to, że nawet kontuzja kolana nie jest w stanie go na dłużej zatrzymać. Brakuje mu ogrania i treningów z drużyną. Do startu MŚ Polska rozegra jednak jeszcze pięć sparingów, a i faza grupowa mundialu nie musi być dla Leona cezurą - największe wyzwania czekają drużynę dopiero w kolejnych etapach turnieju. Grbić musi podjąć decyzję, czy w "14-tce" na turniej zmieścić jednego z najlepszych siatkarzy świata, który nie jest jeszcze gotowy do gry na 100 procent, czy postawić wyłącznie na zawodników, którzy za trzy tygodnie powinni być u szczytu formy. Na decyzję zostało kilka dni. Ale Leon w mediach społecznościowych PZPS wystosował już przesłanie do kibiców. - Czekam na was na boisku - zadeklarował. Los Bednorza się nie odmienił. Znów będzie tylko kibicem Ale Grbić zmienił ostatnio zdanie także w innej kwestii. Skład na mundial miał ogłosić w ostatniej chwili, pod koniec tygodnia. Już w poniedziałek odesłał jednak do domu trzech siatkarzy. Każdy z tych przypadków jest inny. Rezygnacja z Jana Firleja nie jest zaskoczeniem. Od kiedy to Grzegorz Łomacz pojechał na turniej finałowy Ligi Narodów do Bolonii, stało się jasne, że to jego Grbić szykuje do roli zmiennika Marcina Janusza na rozegraniu. We Włoszech z drużyną był też Bednorz. Przyjmujący, czasami niedoceniany przez Vitala Heynena, u Grbicia miał walczyć o mocniejszą pozycję w drużynie. Przeszkodziły mu kontuzje. Szans dostał więc mało, a po meczach fazy zasadniczej w Gdańsku przyznawał, że czasami... nie może się schylać. Grbić chciał przyjrzeć się mu w Bolonii, ale tam siatkarz został poddany wyjątkowo trudnemu testowi. Wszedł na boisko w meczu z Amerykanami, gdy gra drużyny zupełnie się rozsypała. Bednorz jej nie posklejał, piłka po serwisach rywali tylko koło niego fruwała. I choć już w wieku 22 lat pojechał na igrzyska olimpijskie do Rio de Janeiro, kolejne wielkie imprezy ogląda tylko w roli kibica. Kwolek w roli zadaniowca? Może poprawić kluczowy element Pozycję Bednorza osłabił także możliwy powrót do gry Leona. Siatkarz Sir Safety Conad Perugia ma podobne atuty, co on, ale na wyższym poziomie. Rywalizację z Bednorzem wygrał także Bartosz Kwolek. Choć ostatni mecz w kadrze rozegrał jeszcze w czerwcu, cały czas trenował z grupą. A teraz jest o krok od występu na MŚ. Lepiej niż Bednorz nadaje się do roli tzw. “zadaniowca", czyli zawodnika, który ma poprawić konkretny element w grze - nawet na chwilę. Dobrze przyjmuje zagrywkę, a z tym “biało-czerwoni" przez cały sezon mają problem. Potrafi zagrozić rywalom po wejściu z ławki na zagrywkę, co pokazywał już w tym sezonie. Ma też doświadczenie z meczów przed polską publicznością i złoto MŚ sprzed czterech lat. Butryn przegrał z Kaczmarkiem... Leonem i Kwolkiem? Mimo że grają na różnych pozycjach, obecność w kadrze Kwolka częściowo tłumaczy też rezygnację z Karola Butryna. Atakujący zadebiutował w reprezentacji dopiero w wieku 29 lat, ale z miejsca stał się ulubieńcem części kibiców. W fazie zasadniczej LN nie zawodził, poprowadził drużynę do zwycięstwa z Francją. Grbić wyżej ceni Łukasza Kaczmarka, ale i tak zabrał Butryna do Bolonii. Tam atakujący wchodził na zagrywkę i spisał się świetnie. Po jednym z takich wejść koledzy ustawili mu nawet szpaler. Zrobił, co mógł, ale w oczach selekcjonera to było za mało. Teraz “killerem" Grbicia w polu serwisowym może być jednak Kwolek, który w dodatku zabezpieczy przyjęcie. Serb ocenił, że to ważniejsze atuty niż te, którymi dysponuje Butryn. W dodatku trener może liczyć, że w roli zagrywającego sprawdzi się również Leon. Nową twarzą w ścisłej kadrze jest też Mateusz Poręba. Dziś to środkowy numer cztery - jeśli pozostali będą zdrowi, nie ma większych szans na grę. Jego status również może zależeć od dyspozycji Leona. Grbić może bowiem zdecydować się na wariant z piątką przyjmujących. Wtedy nawet w przypadku ewentualnych problemów zdrowotnych Leona nadal będzie mieć szerokie pole manewru. A trenerzy zwykle częściej korzystają z czwartego przyjmującego niż środkowego. CZYTAJ TEŻ: Wicemistrz Polski w końcu to ogłosił. Zatrudnił znanego selekcjonera