Relację z nieprzyjemnych warunków treningowych i kwaterunkowych reprezentacji Polski zdał Andrzej Wołkowycki, który dla "Onetu" opowiedział o kuriozalnych sytuacjach, z jakimi spotkała się kadra we Włoszech. Czytaj także: Polki bez medalu ME U-21. Porażka w kluczowym meczu - Dotarliśmy do hotelu przed 15 (...). We Włoszech o tej porze restauracje są zamknięte, ale organizatorzy powinni zapewnić nam posiłek (...). Dostaliśmy jakieś tosty i to był cały nasz obiad - powiedział Wołkowycki, a to był tylko początek "kłopotów" siatkarzy. Liga Narodów. Złe warunki treningowe uczestników turnieju finałowego Kierownik drużyny narzekał także na salę treningową, która w opinii jego i reprezentantów nie spełnia standardów - Szatnia to masakra, brudno i nieprzyjemnie, jak w publicznych szaletach w czasach komuny. Prysznice niby działały, ale chłopaki nie odważyli się kąpać - stwierdził. - Trzy maszyny na krzyż. Musieliśmy sobie poszukać innej siłowni i za nią zapłacić. Na następny trening organizatorzy obiecali powiesić w sali treningowej zasłony. Radzimy sobie jak możemy - mówi "Wołek" o siłowni i reakcji organizatorów na zgłaszane braki. Złą opinię o warunkach przed główną imprezą potwierdza i dokumentuje Marcin Lepa z Polsatu. - Dobre warunki tylko na basenie, ale my tu nie przylecieliśmy się opalać - jak zeznaje zawodnik grający na co dzień w PlusLidze. Lepa poświadczył też doniesienia o braku obiadu i nieistniejącej klimatyzacji mimo 30-stopniowych upałów. Polacy w półfinale Ligi Narodów - obejrzyj skróty meczów!