Bartosz Kurek w 2019 roku wyjechał z Polski i najpierw spędził sezon we włoskim Vero Volley Monza, a następnie na cztery lata związał się z japońskim Wolf Dogs Nagoya. Ostatnio w jego karierze klubowym ponownie nastąpił duży zwrot, bo postanowił podpisać kontrakt z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, co oficjalnie ogłoszono 11 czerwca. Miesiąc później do tematu transferu utytułowanego atakującego wrócono w rozmowie z agentem zawodnika, jaka ukazała się w Przeglądzie Sportowym Onet. Jakub Michalak wprost przyznał, że jego klient rozważał przedłużenie umowy z japońskim klubem. "Nie ma co ukrywać, że nie jest to najbogatszy klub, ale mimo tego Bartek miał tam naprawdę bardzo, bardzo wysoki kontrakt. Tym razem jednak klub nie był w stanie sprostać naszym oczekiwaniom finansowym, więc sięgnęli po Nimira Abdel-Aziza" - zdradził. Przegrał z Polakami, teraz się odgraża. Wymowne słowa przed igrzyskami PlusLiga. Bartosz Kurek wraca do Polski. Znamy kulisy transferu Michalak wyjaśnił, że Kurek miał jeszcze ofertę z innego japońskiego klubu, ale zawodnik chciał, by "wysokość kontraktu szła w parze z jakością sportową". Wtedy postanowił związać się z ZAKSĄ, która po tym, jak stało się jasne, że zespół opuszczą Łukasz Kaczmarek, Bartosz Bednorz i Aleksander Śliwka, potrzebowała nowego lidera. Menedżer kapitana reprezentacji Polski potwierdził, że koledzy z kadry niejako "ułatwili" transfer Kurka, ponieważ po ich odejściu "zwolniły się potężne kontrakty". Michalak odniósł się także do plotek, jakoby Kurek mógł związać się z PSG Stalą Nysa. O tym, że taki temat pojawił się, ale rok temu, jeszcze w lutym w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet mówił prezes klubu, Robert Prygiel. "Zebrała się grupka sponsorów i złożyliśmy Kurkowi ofertę. Niestety, mimo że położyliśmy na stole dość konkretną kwotę, nie byliśmy w stanie przebić propozycji z Japonii i Bartek został w Nagoi. W tym roku żadnych ofert z naszej strony już nie było. Byliśmy przekonani, że Kurek ma w Wolf Dogs umowę jeszcze na kolejny sezon i zostanie w Japonii. Nie prowadziliśmy z nim już żadnych rozmów" mówił. Teraz Michalak potwierdził te informacje. "Nie, nie było takiej oferty. Pojawiały się za to zapytania z innych klubów, m.in. z Lublina, ale bardziej dotyczyły one dostępności i chęci powrotu Bartka do Polski, niż oznaczały konkretne oferty" - przyznał. Demolka na początek mistrzostw Europy. Tak Polacy zaczęli turniej