Dziesięć medali z igrzysk olimpijskich w Paryżu przywieźli polscy olimpijczycy. Jeden z najcenniejszych krążków w stolicy Francji wywalczyli siatkarze, którzy wreszcie rozprawili się ze słynną klątwą ćwierćfinałów i po raz pierwszy w XXI wieku dali kibicom powody do radości na najważniejszej sportowej imprezie czterolecia. Sukces rodził się w bólach. Coś o tym wiedzą Paweł Zatorski oraz Marcin Janusz. Obaj panowie zderzyli się podczas meczu półfinałowego ze Stanami Zjednoczonymi. Wówczas wydawało się, że rywale zamkną nam drogę do finału. "Biało-Czerwoni" pokazali jednak ogromny hart ducha. Podopieczni Nikoli Grbicia wyrównali wynik w setach na 2:2, a następnie doprowadzili do łez szczęścia miliony fanów przed telewizorami. Uśmiech na ustach "Orłów" nie zagościł na długo. Zwłaszcza kontuzjowani gracze rozpoczęli walkę z czasem po to, by wystąpić w starciu o złoto. Udało się, choć i tak Francuzi byli tego dnia nie do zatrzymania. Gospodarze triumfowali 3:0 i brutalnie pozbawili Polaków marzeń. Finał jak przez mgłę pamięta właśnie Marcin Janusz, o czym opowiedział w wywiadzie udzielonym "sport.fakt.pl". "Może i ból nie był duży, ale otumanienie tymi wszystkimi środkami, którymi mi podano, było spore. Niewiele z finału pamiętam. Tak szczerze, bo sporo tego wcześniej w moim życiu było, aż tylu przeciwzapalnych zastrzyków nie przyjąłem. To była dość końska dawka" - przekazał rozgrywający ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Marcin Janusz bardzo cierpiał. Dostawał zastrzyki w okolice kręgosłupa Wcześniej z kolei utytułowany gracz zdradził szczegóły przyjmowania wspomnianych środków mających na celu uśmierzenie bólu. "Polegało to na podawaniu mi zastrzyków, dość mocnych. Przyjąłem wtedy cztery zastrzyki. Dostałem je w okolice kręgosłupa, żeby znieczulić ból. Miałem odpoczywać, a chłopaki trenowali, przygotowując się do finału. Tak naprawdę pierwszy raz się podniosłem i odbijałem piłkę na rozgrzewce przed finałem. No i przyjąłem masę leków przeciwbólowych" - dodał. Marcin Janusz skupia się obecnie na zmaganiach ligowych. Jego ZAKSA sprawiła w piątkowy wieczór niemiłą niespodziankę, przegrywając w Suwałkach 2:3. Wciąż do gry nie powrócił Bartosz Kurek, który na inaugurację sezonu w Warszawie otrzymał cios piłką w oko.