W połowie października premier Mateusz Morawiecki i minister Witold Bańka spotkali się z przedstawicielami Polskiego Związku Piłki Siatkowej oraz z członkami złotej reprezentacji Vitala Heynena. Szef rządu obiecał mistrzom świata pokaźne premie i przekazał polskiej siatkówce 15 milionów złotych. Niestety pieniądze po dziś dzień nie trafiły do siatkarzy i trenerów, a projekt specjalnej ustawy, która miała to umożliwić, utknął w sejmie. Premier Mateusz Morawiecki w blasku fleszy - i w towarzystwie ministra sportu Witolda Bańki - gościł siatkarzy tuż po wspaniałym triumfie we włosko-bułgarskim mundialu. Szef rządu obiecał nagrodzić zespół oraz trenerów "Biało-Czerwonych" i faktycznie w połowie października z przedstawicielami kadry - Arturem Szalpukiem, Grzegorzem Łomaczem, Bartoszem Kwolkiem i Damianem Wojtaszkiem - spotkał się szef kancelarii premiera. - Część tej kwoty zostanie przeznaczona na nagrody dla zawodników, sztabu, a część na rozwój siatkówki, zakup sprzętu. Zostać mistrzami świata jest trudno, a obronić tytuł mistrza świata jeszcze trudniej. Wy tego dokonaliście - mówił szef KPRM Michał Dworczyk. - Dodatkowe wsparcie polskiej siatkówki w wysokości 15 mln zł pozwoli na realizowanie kolejnych sportowych celów - wtórował obecny na konferencji minister sportu Witold Bańka. Szef KPRM przekazał wówczas siatkarzom i działaczom PZPS czek opiewający na sumę 15 milionów złotych. Wkrótce potem... zaczęły się problemy. Jako pierwszy głos w sprawie zabrał sternik związku, Jacek Kasprzyk. - Bardzo chcemy, by ta suma od premiera była pokaźna, ale mamy z tym formalny kłopot. Wysokość nagród reguluje odpowiednie rozporządzenie ministra sportu, które stanowi, że maksymalna nagroda dla mistrza świata to 27 600 złotych dla zawodnika i 13 800 dla trenera. Zwróciliśmy się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z prośbą o znalezienie satysfakcjonującego rozwiązania - przyznał Jacek Kasprzyk. Szef PZPS-u mógł i może tylko apelować do rządzących, na decyzję premiera nie ma żadnego wpływu. Tak samo na to, jakie obowiązują przepisy. A te skonstruowane są w taki sposób, by nie było możliwości przyznania złotym medalistom MŚ wyższych sum od wspomnianych powyżej. Ministerstwo zawiaduje wszak środkami publicznymi i nie może pozwalać sobie na rozrzutność. W razie sukcesu na miarę złota siatkarzy i chęci przekazania specjalnej premii - jak w przypadku tej przyznanej przez Mateusza Morawieckiego - nie ma odpowiednich przepisów, które pozwalają środki budżetowe przekazać sportowcom. Zwrócił na to uwagę minister Bańka, ruszył proces tworzenia odpowiednich przepisów. 20 listopada rząd przyjął projekt specjalnej ustawy o zmianie ustawy o Radzie Ministrów oraz niektórych innych ustaw, która da premierowi możliwość przyznawania nagród za wybitne osiągnięcia sportowe. Miesiąc po spotkaniu z szefem kancelarii premiera siatkarze mogli tylko pomarzyć o premiach, nie chcieli komentować tej sytuacji. W kuluarach nie kryto zawodu tokiem prac i czasem, który jest potrzebny, by przyjąć przepisy i nagrodzić mistrzów. - Trzy miliony złotych premii polscy siatkarze na pewno otrzymają. Te pieniądze będą wypłacone zaraz na początku przyszłego roku - zapewnił w RMF FM minister sportu i turystyki Witold Bańka w połowie listopada. Zdecydował się tym samym zabrać głos po miesiącu oczekiwania na premie, których nikt nie widział. Niestety, mamy już koniec stycznia i postępy w kwestii premii dla siatkarzy są... żadne. - Kwestia premii ma być procedowana przez sejm i senat podczas najbliższych posiedzeń - informuje nas rzecznik PZPS Janusz Uznański. Więcej nie może dodać, piłka jest po stronie rządzących. PZPS nie chce też wywierać nacisków na rządzących, choć sam czeka na miliony złotych przekazane przez władze. Te środki mają być wykorzystane m.in. jako opłata za turnieje kwalifikacyjne do igrzysk w Tokio, na zapewnienie warunków zgrupowań obu reprezentacji oraz szkolenie młodzieży. Takiej premii polskiej siatkówce mogą zazdrościć inne federacje, tak samo jak wsparcia PKN Orlen, z którym umowa już się PZPS kończyła. A który decyzją władz przez najbliższe lata ma wspierać siatkówkę i zapewnić jej spokojny rozwój. Tymczasem jak dowiaduje się Interia, projekt ustawy musi trafić do sejmu i przejść pełen proces legislacyjny. Po zatwierdzeniu przez sejm ustawę musi jeszcze przyjąć senat, a później swój podpis złożyć będzie musiał na dokumencie prezydent Andrzej Duda. Dopiero wówczas możliwa będzie wypłata środków mistrzom świata. Kiedy to nastąpi? Według naszych informacji, sejm może zająć się projektem Rady Ministrów już w piątek. Jeśli przyjmie ustawę, pozostaną dwa kroki. W wersji optymistycznej sprawa znajdzie swój finał na początku lutego. Jak dowiadujemy się w ministerstwie sportu, resort Witolda Bańki wypłacił już premie siatkarzom zgodne z przepisami, czyli po 27 600 złotych dla zawodnika i 13 800 dla trenera. Na resztę środków złota drużyna musi czekać. A jest na co, bo licząc lekko 3 miliony złotych do podziału na drużynę to ponad 200 tysięcy złotych na osobę. O metodzie podziału środków zadecyduje rada drużyny wespół ze sztabem szkoleniowym. Nieoficjalnie dowiadujemy się w KPRM, że premierowi i jego ludziom zależy na szybkim zakończeniu kwestii premii. Zapytaliśmy o premie dla siatkarzy, ale jedyną uzyskaną odpowiedzią była ta, że kwestia trafiła do odpowiedniego departamentu w KPRM. Dwa razy termin przekazania nagród siatkarzom był już przekładany. Do trzech razy sztuka? Kris