Przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Siatkowej (PZPS) podkreślają, że poprzez wysyłanie pucharu w kraj promują swoją dyscyplinę oraz przypominają o wrześniowym sukcesie podopiecznych trenera Vitala Heynena."Zależy nam, żeby nie stał on w gablocie i nie cieszył oczu tylko i wyłącznie osób, które pojawią się w siedzibie związku. Chcemy, żeby jak najwięcej kibiców w całym kraju mogło zobaczyć najcenniejsze siatkarskie trofeum" - powiedział PAP zastępca dyrektora działu marketingu i promocji PZPS Maciej Bogusz. To on zajmuje się pilnowaniem grafika wydarzeń z udziałem pucharu."Zainteresowane osoby zgłaszają się do związku, a ja to koordynuję. Układam kalendarz +aktywności+ po uzgodnieniu go z prezesem, wiceprezesem bądź sekretarzem generalnym" - zaznaczył. Jak dodał, opcja goszczenia u siebie pucharu wciąż cieszy się dużą popularnością."Licząc od 2014 roku, odwiedził on kilkaset miast. Po obronie tytułu, czyli od października, nie ma tygodnia, by +odpoczywał+. Aktywności z jego udziałem mają zaplanowane również nasi partnerzy czy miasta-gospodarze imprez siatkarskich. Pojawia się na konferencjach prasowych zapowiadających kolejne imprezy, był również np. na gali +Teraz Polska+, na meczach klubowych drużyn, w których grają mistrzowie świata, na Pucharze Polski, Superpucharze Polski kobiet i mężczyzn, na mistrzostwach kraju w siatkówce drogowców, mistrzostwach służb mundurowych. To różnego rodzaju eventy, każdego kalibru. Dla nas najważniejsze, żeby to było zrobione ze smakiem i w otoczeniu siatkarskim" - podkreślił.Osoby, które chcą wypożyczyć trofeum, muszą uzbroić się w cierpliwość. Wszystkie grudniowe i styczniowe opcje są już bowiem zajęte."Obecnie pierwszy wolny termin przypada na luty. Choć są już też rezerwacje na wrzesień przyszłego roku, bo organizatorzy pewnych cyklicznych wydarzeń planują to odpowiednio wcześniej i zabezpieczają sobie termin" - zaznaczył Bogusz.Podkreślił, że nie ma z góry określonego czasu, na który można wypożyczyć puchar."Zależy on od przewidzianych wydarzeń. Są takie związki wojewódzkie, które planują to na przestrzeni np. dwóch tygodni i robią tour po całym regionie. W okresie świątecznym zapowiada się taki na Dolnym Śląsku i potrwa prawie trzy tygodnie. Puchar w międzyczasie będzie wracał do Warszawy, bo mamy wydarzenia, na których jest on przewidziany, np. Bal Mistrzów Sportu czy nasze własne projekty, podczas których jego obecność będzie niezbędna" - zastrzegł.Wypożyczenie jednego z symboli triumfu biało-czerwonych w dwóch ostatnich edycjach MŚ poprzedza zawarcie umowy. Osoba, która ją podpisuje, odpowiada za ochronę i zabezpieczenie pucharu."Dlatego też staramy się, by były to tylko instytucje takie, jak: kluby, związki wojewódzkie, miasta bądź podmioty, które moglibyśmy ewentualnie później pociągnąć do odpowiedzialności w sytuacji, gdyby puchar wymagał po takiej wizycie np. naprawy" - uzasadnił zastępca dyrektora działu marketingu i promocji PZPS.Przyznał, że jest także inny warunek stawiany przed wypożyczającymi, który uwzględniono w ramach środków ostrożności."Staramy się unikać sytuacji, aby podczas ekspozycji puchar przechodził z rąk do rąk. Chcemy zapobiec ewentualnemu upuszczeniu lub zrzuceniu czy też zarysowaniu. To wszystko bazuje na doświadczeniach z 2014 roku, gdy trochę na pewnym szaleństwie ten puchar krążył i niestety wymagał później renowacji" - wspominał.Jak dodał, cztery lata temu emocje związane z sukcesem, i to odniesionym w kraju, sprawiły, że pierwsze "oznaki użytkowania" były widoczne już po ceremonii zakończenia mundialu."Puchar wylądował w szatni i każdy z siatkarzy celebrował fakt zdobycia mistrzostwa razem z nim, więc pierwsze +rany+ pojawiły się już pierwszego dnia. Staraliśmy się oczywiście nad tym zapanować, ale to nie było łatwe. Puchar przed kolejną edycją mistrzostw został więc poddany renowacji, by przywrócić mu blask. W tym roku staramy się już pilnować tego trochę bardziej, by uniknąć sytuacji, w której po wizycie w Polsce wymagałby naprawy. Jak tylko puchar wylądował w Warszawie, to został objęty przez nas opieką i staramy się, by omijały go wszelkie, nawet przypadkowe draśnięcia" - zapewnił.Przed MŚ w 2014 roku, gdy trofeum krążyło po Brazylii - ojczyźnie ówczesnych obrońców tytułu, zostało skradzione. Bogusz zaznaczył, że w Polsce na przestrzeni ostatnich czterech lat podczas podróży po kraju do takiego lub innego niebezpiecznego incydentu nie doszło."Ale pewne ograniczenia, które wprowadziliśmy w tym roku, bazują na naszym doświadczeniu. Puchar nie był w jakikolwiek sposób zagrożony - nie zniknął ani nikt nie miał pomysłu, aby zniknął. Ale nie obyło się bez sytuacji, gdy nie skończyło się na zadrapaniu, a na mocniejszym uszczerbku" - przyznał.Według niego trofeum wręczone podopiecznym Heynena po wrześniowym sukcesie zostanie w Polsce prawdopodobnie około trzech lat."Na rok przed kolejną edycją MŚ państwo będące jej gospodarzem rozpoczyna u siebie działania związane z promocją imprezy. Bazując na doświadczeniach po 2014 roku, podejrzewam, że teraz także najpierw pojedzie do światowej federacji (FIVB), która oficjalnie przekaże go gospodarzowi kolejnych mistrzostw, czyli Rosjanom" - wskazał.Z jego informacji wynika, że puchar, który obecnie jest w posiadaniu PZPS, jest przewidziany na 12 kolejnych edycji mundialu."Czy jest szansa, by została później u nas replika? Na razie przed nami jeszcze prawie trzy lata cieszenia się tym pucharem, który mamy. Może przez ten czas uda się nam wypracować z FIVB kompromis, żeby zostało nam coś na pamiątkę" - podsumował Bogusz.