- Nie jestem zadowolony z wyniku, ale poprawiliśmy się pod względem agresji. Taktyczno-techniczny aspekt niestety znów nie wyglądał najlepiej - dodał argentyński szkoleniowiec "Biało-czerwonych". Dwie porażki z Kubą w Łodzi sprawiły, że mistrzowie Europy nie zagrają w turnieju finałowym Ligi Światowej 2010. - W jakimś sensie taki rozwój wypadków przewidzieliśmy. Jestem tym faktem rozczarowany, ale z drugiej strony będziemy mieli 10 dni więcej pracy. Czeka nas teraz ciężki okres przygotowań i mamy w planach wiele gier towarzyskich - stwierdził Castellani. W niedzielnym meczu Castellani dokonał wielu zmian w wyjściowej szóstce. - Wynikało to z kilku powodów. Chcieliśmy podtrzymać dobrą passę Zbigniewa Bartmana, który w sobotę zaprezentował się z dobrej strony. Tacy zawodnicy jak Michał Bąkiewicz czy Daniel Pliński nie grali ostatnio zbyt dużo, a mamy w perspektywie mecze z Niemcami. Bąkiewicz nie grał od czterech miesięcy i musimy dać mu szansę, żeby wszedł w rytm meczowy - tłumaczył selekcjoner "Biało-czerwonych". - Uważam, że dzisiejszy mecz był lepszy od sobotniego. My zagraliśmy dobrze, ale też Polacy. Nasi rywale nie byli tak spięci. Byli zdecydowanie pewniejsi - ocenił trener Kubańczyków Samuels Orlando. - Polska drużyna nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł. A jestem pewny, że możemy grać jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że w turnieju finałowym, do którego awans mamy już niemal pewny pokażemy się z jak najlepszej strony - dodał. Robert Kopeć, Łódź