Siatkarska reprezentacja Polski zaserwowała kibicom prawdziwy rollercoaster wrażeń. Do wyłonienia zwycięzcy pojedynku z Niemcami w Lidze Narodów potrzeba było pięciu setów, a "Biało-Czerwoni" dobre momenty przeplatali prostymi błędami. Ostatecznie wyszli ze starcia jako triumfatorzy (wygrali 3:2), ale emocje długo nie mogły opaść. Dostało się m.in. Wilfredo Leonowi. Na tym nie skończył. Wysunął też inny, dużo mniej sportowy, zarzut. "Nie wiem, czy wszyscy zwróciliśmy uwagę na to, że [Wilfredo Leon] jako jedyny nie śpiewał naszego hymnu. Na pewno hymn kubański by zaśpiewał, a polskiego nie śpiewa. To tak podsumowując, dlaczego nie akceptuję tego, że Leon gra w reprezentacji Polski" - wypalił. W latach 2007-2012 Leon reprezentował barwy Kuby, od 2015 roku ma polskie obywatelstwo, a w 2019 roku zadebiutował w kadrze Polski. Tymczasem o krytycznych słowach Zbigniewa Bartmana zrobiło się bardzo głośno. W końcu on sam raz jeszcze zabrał głos i wyjaśnił, co konkretnie miał na myśli. Dramatyczne wyznanie reprezentanta. Przeżył ciężki moment. "Zadzwoniła do mnie zapłakana mama" Zbigniew Bartman nie wycofuje się z słów o Wilfredo Leonie w kadrze. Tłumaczy: "Już reprezentował barwy innego kraju" "Niefortunne spostrzeżenie na temat hymnu nie wnosi nic do dyskusji poza niesmakiem" - tak Zbigniew Bartman rozpoczął oświadczenie zamieszczone w mediach społecznościowych. I kontynuował: "Cała wypowiedź w przedmeczowym studiu miała dużo szerszy wymiar. Pierwszym, głównym i podstawowym aspektem, dlaczego uważam, że Wilfredo Leon nie powinien występować w reprezentacji Polski, jest fakt, że już reprezentował barwy innego kraju. Wielokrotnie stawał w szranki przeciwko Polsce". Dodał, że w przeszłości Leon występował przeciwko obecnym kolegom z kadry i że z Kubą święcił zdobycie srebra mistrzostw świata oraz brązu Ligi Światowej, a poza tym był kapitanem Kubańczyków. "W mojej opinii kłóci się to z ideą rywalizacji na poziomie reprezentacyjnym, żeby zawodnicy zmieniali barwy narodowe, niezależnie od sytuacji panującej w rodzimym kraju. Nie jest nam dane wybierać rodziców ani miejsca urodzenia, jednak wydaje mi się, że leży w naszym obowiązku pielęgnowanie naszego pochodzenia. Zmiana barw narodowych nie współgra z tym przekonaniem" - stwierdził. Dalej objaśnił, że jest w stanie zrozumieć sytuację, kiedy ktoś bardzo młody zmienia kraj, wychowuje się w nim, wcześniej nie grał w żadnej reprezentacji, i wtedy decyduje się na wybór kadry. Lecz "przypadek Wilfredo Leona nie zalicza się do tej kategorii". Od razu dodał, że oczywiście pochodzący z Kuby siatkarz nie jest odosobnionym kazusem w świecie siatkówki. Na podobny krok zmiany szyldu i barw zdecydowali się też inni. Decyzja Nikoli Grbicia podzieliła kibiców kadry. Słychać głosy oburzenia. "Przegrał z cieniem"