Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo: POLSKA - BRAZYLIA! Polacy rozpoczęli znakomicie. Dwa świetne bloki i było 2:0 dla "Biało-czerwonych". "Canarinhos" jednak szybko odrobili straty (2:2), ale ogłuszający doping polskich kibiców wyraźnie ich zdeprymował. Mistrzowie świata mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki, a nasi tylko na to czekali. Kontrataki Polaków kończyli Zbigniew Bartman i Marcel Gromadowski. Podopieczni Daniela Castellaniego prowadzili 5:2, 7:4, a na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:6. Krótka przerwa lepiej podziałała na gości. Giba i spółka doprowadzili do remisu 9:9 dzięki dobrej grze blokiem Rodrigao. Spadające pod nogi piłki nie podłamały Polaków, którzy znów "odskoczyli" rywalom na trzy punkty (12:9) za sprawą świetnych zagrywek Michała Bąkiewicza. Przy stanie 14:10 dla polskich siatkarzy trener Bruno Rezende postanowił przerwać serię Polaków i wziął czas. "Canarinhos" w skupieniu wysłuchali reprymendy od szkoleniowca i zabrali się do odrabiania strat. Brazylia zniwelowała przewagę do dwóch "oczek" 14:16. Decydujące fragmenty seta zapowiadały się niezwykle emocjonująco. I tak też było. Na boisku w ekipie Brazylii pojawił się Leandro Vissotto. Ten ruch Rezende okazał się trafny. Vissotto świetnie atakował i blokował. Głównie dzięki niemu siatkarze z Kraju Kawy doprowadzili do remisu 18:18. Szkoleniowiec "Biało-czerwonych" Daniel Castellani szybko zareagował biorąc czas. Nie wybiło to z rytmu Brazylijczyków, którzy następną akcję również wygrali. Castellani ponownie poprosił o przerwę. Selekcjoner Polaków dokonywał też ruchów kadrowych. Na boisku na chwilę pojawili się Bartosz Kurek i Wojciech Grzyb. Przy wsparciu wspaniałej publiczności Polacy wyrównali na 22:22. Kiedy na tablicy wyników było 22:23 Giba przekroczył linię ataku. Nasi siatkarze mieli szansę na setbola, ale Bartman w trudnej sytuacji uderzył w antenkę i piłkę setową miała Brazylia. Pierwszego seta zakończył sprytną zagrywką Murilo, z którą nie poradził sobie Ignaczak. Początek drugiego seta to wyrównana walka punkt za punkt. Niestety, nie trwało to długo, bo Brazylijczycy dzięki atakowi z "krótkiej" Lucasa i świetnej zagrywce Murilo prowadzili 6:4. Polacy ambitnie walczyli, ale przeciwnicy nie pozwalali naszym siatkarzom na zniwelowanie strat. Pierwsza przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu Brazylii 8:6, po akcji Giby, który "wcisnął" piłkę na polską stronę boiska mimo potrójnego bloku. Uwagi Castellaniego przekazane podczas przerwy poskutkowały. "Biało-czerwoni" szybko wyrównali, a chwilę później prowadzili 9:8 za sprawą Bartmana, który zablokował Rivaldo. Bardzo dobrą serię naszego zespołu przerwał Marcin Możdżonek. Środkowy polskiej reprezentacji podarował punkt Brazylijczykom psując zagrywkę. DANIEL CASTELLANI: BYŁO DUŻO POZYTYWÓW W kolejnych akcjach popis gry w obronie dał Krzysztof Ignaczak. Popularny "Igła" dwoił się i troił w defensywie, podbijając nieprawdopodobne piłki. Jego ofiarnej gry nie marnowali koledzy. Kontry kończyli: Możdżonek, Bartman i Gromadowski. Na drugą przerwę techniczną Polacy schodzili w doskonałych humorach prowadząc 16:13. Kolejna akcja naszych siatkarzy - w roli głównej Ignaczak i Możdżonek - sprawiła, że Rezende poprosił o czas. Szkoleniowiec Brazylii dokonał również zmian. Na boisku pojawił się rezerwowy rozgrywający Marlon i ten, który sporo napsuł nam krwi w końcówce pierwszej partii czyli Vissotto. Roszady przyniosły skutek. Od stanu 18:15 trzy punkty z rzędu zdobyli "canarinhos". Popis gry dał zwłaszcza Murilo. Złą passę Polaków przerwał dopiero Bartman. Chwilę później Gromadowski posłał zagrywkę i nie skończył ataku, a po kapitalnej obronie Ignaczaka nasi siatkarze nie utrzymali piłki w grze i zrobiło się 19:21. Castellani zareagował błyskawicznie. Tyle że, przerwa o którą poprosił niewiele dała. Trener próbował ratować sytuację zmianami (na boisku pojawili się Bartosz Kurek i Michał Ruciak). To również nie przyniosło skutku. Rozpędzonych Brazylijczyków nasi zawodnicy już nie byli w stanie powstrzymać. Drugą partię Polacy przegrali 22:25. Dziesięciominutowa przerwa po drugim secie nie pomogła gospodarzom. Nie pomógł też doping kibiców. Trzecia odsłona rozpoczęła się dla nas fatalnie. Brazylijczycy prowadzili już 4:0, kiedy Castellani wziął czas. Gra naszych zawodników kompletnie się rozsypała. Z minuty na minutę wyglądało to coraz gorzej. Polacy popełniali mnóstwo błędów (zagrywka, przyjęcie, atak). Castellanid desygnował na boisko rozgrywającego Pawła Woickiego (zmienił Grzegorza Łomacza). Na placu gry pojawili się też Kurek i Jakub Jarosz. Nic to nie dało. Brazylijczycy grali z polotem i finezją, a ich przewaga rosła w zastraszającym tempie. Pierwszego meczbola mistrzowie świata mieli przy stanie 24:9. Jarosz dobrym atakiem tylko odroczył egzekucję. Seta i cały mecz zakończył atakiem z krótkiej Lucas. Polaków należy pochwalić za pierwsze dwa sety. Toczyli w nich wyrównaną walkę. W decydujących fragmentach zabrakło naszym zawodnikom doświadczenia i ogrania. O trzecim secie lepiej, żeby jak najszybciej zapomnieli. W niedzielę okazja do rewanżu. O godz. 16.30 rozpocznie się drugi pojedynek z Brazylią również w Łodzi. ZBIGNIEW BARTMAN: TO NIE BYŁ BLAMAŻ GRZEGORZ ŁOMACZ: MUSIMY ZARYZYKOWAĆ POLSKA - BRAZYLIA 0:3 (23:25, 22:25, 10:25) Polska: Łomacz, Gromadowski (14 pkt), Nowakowski, Możdżonek (8), Bartman (6), Bąkiewicz (5), Ignaczak (libero) oraz Kurek, Ruciak, Grzyb, Zatorski, Jarosz, Woicki. Brazylia: Rezende, Rodrigo do Nascimento (6), Saatkamp (10), Rodrigo, Endres Murilo (16), Giba (6), Sergio (libero) oraz Marlon Yared, Leandro Visotto. W drugim sobotnim meczu grupy D: Finlandia - Wenezuela 3:0 (25:21, 25:23, 25:19) Finlandia: Esko, Hietanen, Kunnari, Mikko Oivanen, Matti Oivanen, Lehtonen oraz Hyvaerinen (l), Ojansivu. Wenezuela: Rojas, Diaz, Marquez, Ereu, Blanco, Cedeno oraz Silva (l), Mendez, Luna.