Czy można wygrać seta z drużyną, która kończy 88 procent akcji w ataku? A tak właśnie w pierwszym secie spotkania spisali się Francuzi. Ta niewiarygodna wręcz statystyka idealnie podkreśliła dominację gospodarzy, jaką było widać w pierwszej partii finału. Polski atak nie wyglądał w tym secie aż tak imponująco, bo "Biało-Czerwoni" skończyli 50 procent akcji w ofensywie. Lepiej było w drugiej partii, która wymknęła im się z rąk w końcówce - skuteczność ataku wyniosła 61 procent. Później przyszedł jednak najsłabszy w ataku trzeci set, w którym polscy siatkarze niemal zupełnie zblokowali się na lewym skrzydle i trener Nikola Grbić szukał pomocy u rezerwowych. Ostatecznie Polska skończyła z atakiem na poziomie 47 procent skuteczności, Francja - 57 procent. Stracone marzenia o złocie. Polscy siatkarze bez szans w finale Francuzi wygrali w bloku i zagrywce Gdy spojrzeć nieco głębiej, widać też, z jakimi atakami Polska miała problemy. Biorąc pod uwagę akcje wyłącznie po tzw. pozytywnym przyjęciu, podopieczni Grbicia wypadają nawet lepiej od Francji z 56 procentami skuteczności. Dużą różnicę widać jednak w akcjach, w których polscy przyjmujący nie byli w stanie dokładnie dograć piłki do rozgrywającego. Po tzw. negatywnym przyjęciu Polska skończyła tylko 42 procent ataku, a Francja aż 62 procent. To siatkarze Andrei Gianiego lepiej radzili sobie w trudnych momentach, choć w całym meczu przyjmowali niewiele lepiej niż mistrzowie Europy. A do tego napędzały ich kontrataki. W nich Francja skończyła 58 procent akcji, Polska 44 procent. Bolesne były zwłaszcza punktowe francuskie bloki - w ten sposób gospodarze zatrzymali aż cztery polskie akcje. To podcinało "Biało-Czerwonym" skrzydła. Blok był zresztą kolejnym elementem, w którym przewagę mieli obrońcy tytułu z Tokio. W punktowych blokach zwyciężyli 9:4. Po polskiej stronie punkty w ten sposób zdobyli obaj środkowi - Norbert Huber dwa - oraz rezerwowy atakujący Bartłomiej Bołądź. Mimo serii Wilfredo Leona z końcówki spotkania więcej punktów Francuzi zyskali też zagrywką - osiem przy czterech Polaków. Jean Patry nie do zatrzymania. Odpowiadał głównie Jakub Kochanowski Indywidualnie kapitalnie wypadł Jean Patry, który skończył aż 14 z 20 ataków. Świetnie wspierał go ze środka Barthelemy Chinenyeze, który zdobył osiem punktów w 11 próbach. Trzecią “lokomotywą" francuskiej drużyny był Trevor Clevenot, który sporo dał drużynie we wszystkich elementach. Po polskiej stronie w ataku nic nie można zarzucić Jakubowi Kochanowskiemu, który skończył osiem z dziesięciu ataków. Żaden z podstawowych polskich skrzydłowych nie zdołał zamienić na punkty choćby 50 procent ataków. Zrobił to tylko wprowadzony z ławki Bołądź, kończąc cztery z siedmiu akcji. Polscy siatkarze kończą finał poobijani, ale i tak zapiszą się w historii polskiego sportu. Po 48 latach znów stanęli na podium, zdobywając dla Polski pierwszy od 32 lat olimpijski medal w sportach zespołowych.