- Pogodziłem się z tym, że trener stawia na innych - zaznaczył Bociek. W czwartek Bociek dowiedział się, że decyzją trenera Stephane'a Antigi to on jest siatkarzem, który - jako jedyny spośród trenujących przez ostatni tydzień w Bełchatowie zawodników - nie pojedzie w niedzielę na kolejny etap przygotowań do Capbreton. We francuskiej miejscowości ćwiczyć będą grający także na ataku Mariusz Wlazły i Dawid Konarski. - Jest mi trochę przykro, ale taki jest sport. Każdy dostaje szansę, każdy ma chwilę, którą może wykorzystać. Po prostu chłopaki są zdaniem Stephane'a lepsi. Trener powiedział, że stawia na Mariusza i Dawida. Trener tak wybrał. Przegrałem w czystej rywalizacji i się z tym pogodziłem - powiedział Bociek. 23-letni zawodnik przyznał, że nie traci nadziei na to, że może jednak zagra w mundialu. Dodał jednak, że nie życzy nikomu kontuzji. - W sporcie różnie bywa. Gdyby, nie daj Boże, któryś z chłopaków doznał urazu, to będę mógł pomóc zespołowi. Nadzieję jeszcze może mam, ale jeśli miałoby to wyjść z tego, że ktoś dozna kontuzji, to nie chciałbym znaleźć się w tej kadrze - podkreślił atakujący ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. W piątek Bociek pomagał Marcinowi Możdżonkowi w Warszawie w prowadzeniu treningu dla dzieci. Dołączył do grupy w trakcie zajęć, bowiem wcześniej był na badaniach. - Wczoraj przydarzyła mi się dziwna sytuacja. Schyliłem się po kurtkę i coś mi strzeliło w krzyżu. Tak naprawdę sam nie wiem, co się stało. Ścięło mnie tak, że nie mogłem w ogóle chodzić. Znajomi dziś postawili mnie na nogi. Dzięki temu mogę z dzieciakami poćwiczyć - relacjonował. Jak zaznaczył, jego problemy zdrowotne nie miały żadnego wpływu na decyzję Antigi. - To stało się wczoraj wieczorem, a ostatni trening reprezentacji odbył się rano - zwrócił uwagę 23-letni siatkarz. Z Capbreton biało-czerwoni wrócą 2 sierpnia. Dwa dni później zbiorą się w Spale. - Gdzie ja w tym czasie będę? Nie wiem. Na pewno będę pod telefonem, gdybym był potrzebny w reprezentacji - zaznaczył Bociek. Zawodnik ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle przyznał, że nie miał żadnych wątpliwości co do tego, czy przyjąć propozycję Możdżonka i włączyć się w jego treningi dla dzieci. - Od razu powiedziałem, że przyjadę. Czy miałem tremę? To zabawa z dzieciakami, nie ma się czym stresować - podkreślił. Przyznał, że w piątek podczas zajęć przydało mu się doświadczenie wyniesione z grona rodzinnego. - Mam młodsze rodzeństwo - brata i siostrę, więc wiem, jak postępować z dziećmi - dodał. Bociek przyznał, że jego idolem w dzieciństwie nie był żaden z siatkarzy. - Moim wzorem był wtedy Jerzy Dudek. Grałem wówczas dużo w piłkę nożną i często na bramce - wyjaśnił.