Mecz mistrzów z wicemistrzami świata, rewanż za ubiegłoroczny finał Ligi Narodów - starcia Polski z Brazylią nie trzeba było reklamować. Poza drugim setem konfrontacja była jednak jednostronna. "Biało-Czerwoni" pokazali moc zwłaszcza w polu serwisowym i byli zdecydowanie lepsi od wielkich rywali. Nikola Grbić, selekcjoner reprezentacji Polski, do Bułgarii zabrał zupełnie inny zestaw siatkarzy niż ten, który z dobrej strony pokazał się w czasie pierwszego turnieju w Ottawie. W podstawowym składzie uchował się tylko jeden zawodnik, który grał w Kanadzie - Jakub Kochanowski. Wówczas szansę dostało aż siedmiu debiutantów, tym razem skład opierał się na byłych i obecnych zawodnikach Grupy Azoty ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle. Wzmocnili go Bartosz Kurek i Mateusz Bieniek. Atakujący zdobył pierwszy punkt meczu, serwisy środkowego pozwoliły osiągnąć przewagę. Mecz rozpoczął się od prowadzenia “Biało-Czerwonych" 5:0, a zaliczka nad rywalami niedługo jeszcze wzrosła. Brazylijczycy byli zupełnie bezradni, choć ich trener Renan Dal Zotto desygnował do gry mocny skład. Polacy razili ich zagrywką - trzy punkty zdobył nią Bieniek, dwa Kamil Semeniuk - zatrzymywali blokiem, podbijali piłki w obronie. Skończyło się błyskawiczną wygraną 25:16. Brazylia odpowiada w drugim secie Mecze z Brazylią zawsze były dla polskich siatkarzy szczególne. W końcu to z zespołem z Ameryki Południowej wygrali w finałach dwóch ostatnich mistrzostw świata. Brazylia tegoroczną Ligę Narodów rozpoczęła jednak nie najlepiej - w pierwszym tygodniu zmagań wygrała tylko dwa z czterech meczów. W dodatku straciła na rzecz Polski pierwsze miejsce w rankingu FIVB. W drugim secie środowego spotkania Brazylijczycy wreszcie objęli prowadzenie, wygrywając 3:1. Skuteczny na prawym skrzydle był Alan Souza. Gdy Bieńka na środku zatrzymał Lucas Saatkamp, a po chwili pomylił się Kurek, rywale odskoczyli Polakom na pięć punktów. Zdecydowanie poprawili również przyjęcie, a “Biało-Czerwonym" częściej zdarzały się błędy. Do tego tym razem to Brazylijczycy zdobyli trzy punkty blokiem. Polacy byli blisko wyrównania po asie serwisowym Bieńka, ale pogoń się nie udała - przegrali 22:25. CZYTAJ TEŻ: Błysnął w Lidze Narodów. Reprezentant Polski ma nowy klub Popis Mateusza Bieńka. Polska nie dała szans Brazylii Drugi set wypadł słabiej również dlatego, że nie zawsze nić porozumienia znajdowali Kurek i Marcin Janusz. Atakujący odzyskał jednak skuteczność na początku trzeciej partii. Gdy do tego blok dołożył Aleksander Śliwka, Polska prowadziła 8:4. “Biało-Czerwoni" znów byli groźni w polu serwisowym - kolejny punkt zdobył Bieniek. W drugiej części seta ich przewaga nie podlegała dyskusji. Grali swobodnie, Brazylijczykom nie pomogły liczne zmiany w składzie. Ponownie nie znaleźli recepty na Polaków, którzy jeszcze raz wygrali 25:16. Koncert "Biało-Czerwonych" trwał również w kolejnym secie. Znów postrach zagrywkami siał Bieniek - wydatnie pomógł drużynie objąć prowadzenie 7:1. Coraz więcej piłek na środku otrzymywał Kochanowski, świetnie w obronie spisywał się Paweł Zatorski. Polakom sprzyjało też szczęście, gdy piłka po serwisie Semeniuka przetoczyła się po taśmie na stronę rywali. Przewaga "Biało-Czerwonych" momentami była przygniatająca, w pewnym momencie sięgnęła 10 punktów. Ich grą zachwiała nieco podwójna zmiana - rywale zmniejszyli różnicę do zaledwie trzech oczek. Największym problemem było niedokładne przyjęcie. Sytuację pomógł opanować skuteczny atak Semeniuka i blok Kochanowskiego przy ataku Rodriguinho. Mistrzowie świata wygrali 25:22. Drugi mecz w Sofii reprezentacja Polski rozegra w czwartek. O godz. 12.30 zmierzy się z Kanadą. Transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go. Brazylia - Polska 1:3 (16:25, 25:22, 16:25, 22:25) Brazylia: Alan, Flavio, Leal, Bruno, Lucas, Rodriguinho - Maique (libero) oraz Lucarelli, Fernando, Leandro, Isac, Adriano, Thales (libero) Polska: Kurek, Kochanowski, Semeniuk, Janusz, Bieniek, Śliwka - Zatorski (libero) oraz Kaczmarek, Łomacz CZYTAJ TEŻ: Kto wybierał kadrę siatkarzy? Świderski odpowiada na sugestie Drzyzgi