Reprezentacja Polski nie powtórzy wyniku sprzed roku, gdy zagrała w finale Ligi Narodów. W sobotnim meczu w Bolonii w dwóch pierwszych setach "Biało-Czerwoni" prowadzili wyrównaną walkę z Amerykanami, ale pogrążyły ich błędy. W trzeciej partii gra mistrzów świata zupełnie się jednak posypała. Przed spotkaniem wybrzmiały hymny obu państw. Organizatorzy włączyli ten punkt do programu meczowego dopiero od półfinałów - w fazie zasadniczej wyjątkiem były spotkania polskiej kadry w gdańskiej Ergo Arenie. Hymny mocno zmotywowały obie drużyny i początek spotkania był wyrównany. Szczęśliwy punkt serwisem zdobył Bartosz Kurek, ale kapitan kadry miał problemy w ataku. W ofensywie dobrze radził sobie natomiast Aleksander Śliwka. Po nieporozumieniu w polskiej linii przyjęcia Amerykanie po przerwie technicznej odskoczyli na trzy punkty. “Biało-Czerwoni" doprowadzili do remisu 16:16 przy serii świetnych zagrywek Jakuba Kochanowskiego. W końcówce lepsi okazali się jednak rywale. W aut zaatakował Kamil Semeniuk, Śliwka nie poradził sobie z zagrywką Toreya Defalco. Drużyna USA wygrała 25:22. Mnóstwo błędów polskich siatkarzy. Amerykanie wygrywają końcówkę Obie drużyny spotkały się już w fazie zasadniczej w trakcie turnieju w Sofii. Wówczas mistrzowie świata wygrali 3:1, a bohaterem spotkania został Kurek. Atakujący polskiej kadry zdobył 23 punkty. Wtedy jednak wśród rywali brakowało Micaha Christensona. Amerykański rozgrywający jest uznawany za jednego z najlepszych specjalistów na swojej pozycji na świecie. Z nim na boisku Amerykanie w ćwierćfinale pewnie ograli Brazylijczyków. Gdy tylko miał do dyspozycji dokładnie przyjętą piłkę, również w sobotę imponował pomysłowością i dokładnością. W drugim secie po polskiej stronie przypomniał o sobie Mateusz Bieniek. Przy jego zagrywkach udało się odskoczyć na dwa punkty. Drużyną próbował wstrząsnąć Grbić, który w czasie przerwy zaczął podnosić głos. Marcin Janusz częściej wykorzystywał w ataku Kurka, który w poprzedniej partii otrzymał tylko trzy piłki. To był dobry pomysł, w drugim secie atakujący radził sobie bowiem świetnie. Mistrzowie świata prowadzili już 18:15, ale nie zdołali utrzymać przewagi. Niepewne przyjęcie, mało interwencji w obronie, aż dziewięć błędów w polu serwisowym - większość dłuższych akcji kończyło się szczęśliwie dla Amerykanów. Seta przegranego przez polską drużynę 23:25 zakończył blok rywali przy ataku Semeniuka. Zmiany nie uratowały drużyny Grbicia. Reprezentacja Polski zagra o brąz - Musimy poprawić grę w obronie i grać lepszą siatkówkę - powiedział w wywiadzie przed trzecim setem Grbić. Serb w tej partii wymienił obu przyjmujących. Bartosz Bednorz wprowadził się na boisko udanym atakiem, ale po chwili zepsuł zagrywkę. Wciąż problemem było przyjęcie - gdy Defalco "ustrzelił" zagrywką Pawła Zatorskiego, rywale prowadzili już pięcioma punktami. Po chwili asem serwisowym popisał się jeszcze David Smith. Grbić posłał w bój również Grzegorza Łomacza i Łukasza Kaczmarka, ale jego drużyna była zupełnie rozbita. Defalco skończył spotkanie z sześcioma punktami z pola serwisowego. Bednorz, Zatorski i Tomasz Fornal przy wielu zagrywkach przeciwników tylko bezradnie się rozglądali. Bardzo słaby set w wykonaniu mistrzów świata zakończył się porażką 13:25. Finałowego rywala Amerykanów wyłoni drugi półfinał, w którym Włosi zmierzą się z Francuzami. Mecz o złoto zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 21, trzy godziny wcześniej rozpocznie się spotkanie o brąz z udziałem Polaków. Polska - USA 0:3 (22:25, 23:25, 13:25) Polska: Kurek, Kochanowski, Semeniuk, Janusz, Bieniek, Śliwka - Zatorski (libero) oraz Łomacz, Kaczmarek, Fornal, Butryn, Bednorz USA: Ensing, Jendryk, A. Russell, Christenson, Smith, Defalco - Shoji (libero) oraz K. Russell CZYTAJ TEŻ: Polski mistrz Europy skończył karierę. Przygotowuje się do nowej roli