"Chcemy wykonać pracę, jaka do nas należy i awansować na mistrzostwa Europy. Dzięki temu będziemy kontynuować ten sezon ze spokojną głową. Mamy ten komfort, że Słowenia, czyli nasz najgroźniejszy przeciwnik, straciła parę punktów, a nam nie może się to przydarzyć. Najlepiej by było, jakbyśmy jak najszybciej w tym turnieju zapewnili sobie awans" - skomentował Kurek. Przyjmujący polskiej kadry nie ma żadnych obaw i jest pewny, że z Lublany "Biało-czerwoni" wrócą na tarczy. "Jesteśmy, moim zdaniem, dużo lepszym zespołem niż Łotysze i Macedonia, więc porażka z nimi byłaby niespodzianką. Ze Słowenią musimy powalczyć. Potrafią grać na wysokim poziomie i mam nadzieję, że nie pokażą tego w meczu z nami" - powiedział. I to właśnie z gospodarzami Polacy zmierzą się w pierwszym spotkaniu - w piątek o godz. 17.00. "Jak wygramy, to przybliżymy się znacznie do awansu, ale matematycznie Słowenia będzie miała jeszcze szanse, więc trzeba zagrać tak, byśmy nie musieli patrzeć na innych" - zaznaczył. W eliminacjach do ME "Biało-czerwoni" muszą grać po raz pierwszy od sześciu lat, ze względu na wynik uzyskany w ostatniej edycji imprezy. W zmaganiach odbywających się w Polsce i Danii przegrali baraż o ćwierćfinał z Bułgarami (2:3) i zostali sklasyfikowani na dziewiątym miejscu. "Grając ME w Polsce nie braliśmy nawet pod uwagę tego, że będziemy musieli walczyć później w turniejach eliminacyjnych. Skoro jednak tak słabo zaprezentowaliśmy się w zeszłym roku, to zasłużyliśmy sobie na to, żeby teraz, świeżo po sezonie ligowym, lecieć do Słowenii, czy grać we Wrocławiu. Musimy podejść do tego profesjonalnie i wykonać swoje obowiązki" - podkreślił. W miniony weekend we Wrocławiu Polacy zanotowali komplet zwycięstw i mają pięć punktów przewagi nad drugą Słowenią i trzecią Łotwą. Kurek nie ukrywa, że w głowach mimo wszystko mają już wrześniowe mistrzostwa świata przed własną publicznością. "Celem nadrzędnym oczywiście pozostają mistrzostwa świata, ale sezon reprezentacyjny jest bogaty w turnieje. Możemy w nich pokazać swoje umiejętności. Liga Światowa, mimo że jest ważna, to pewnie i tak najbardziej wyeksploatowanym zawodnikom będzie trzeba dać trochę odpoczynku, czasu na regenerację. Będziemy jednak chcieli powalczyć o jak najlepszy wynik" - zapowiedział. On sam zmęczenia nie czuje, ale nadal dokucza mu ból pleców. "We Włoszech przydarzyła mi się kontuzja, która teraz cały czas doskwiera, więc przez to, że nie było czasu na regenerację, nadal czuję dyskomfort w grze. Myślę, że swój stan zdrowia do mistrzostw świata doprowadzę do stanu używalności. A jakie decyzje personalne w trakcie Ligi Światowej, czy w późniejszych przygotowaniach, podejmie trener, to od niego zależy" - zaznaczył. W Lublanie Polacy zmierzą się kolejno ze Słowenią (piątek, godz. 17.00), Łotwą (sobota, 19.00) i Macedonią (niedziela, 16.00).