Bartosz Kurek dostał pytanie o koniec kariery. I przekazał tę wiadomość
- A kto tak panu powiedział? - zareagował Bartosz Kurek na pytanie jednego z dziennikarzy o to, czy prawdą jest, że finał z Francją na igrzyskach w Paryżu był jego ostatnim meczem w reprezentacji Polski. Następnie gdy kapitan reprezentacji Polski usłyszał, że tak zasugerował jego przyjaciel, Michał Kubiak, już nie zwlekał i odniósł się do tego wątku, który rozgrzewa wszystkich polskich kibiców.

Zarówno Bartosz Kurek, jak i jego koledzy, zostali w finale zdeklasowani przez "Trójkolorowych". Francuscy siatkarze, niesieni dopingiem wielotysięcznej publiczności, grali jak w transie. Nie wszystkie momenty meczu wprawdzie należały do nich, ale w kluczowych fragmentach, nawet gdy musieli odrabiać niewielkie straty, to oni wciskali "gaz". W efekcie "Biało-Czerwoni" w najważniejszym meczu turnieju przegrali 0:3.
Kurek: Nie chcę być niewdzięczny, bo wielu moim kolegów dałoby się pokroić, ale...
Nic dziwnego, że szybko pojawiło się pytanie do kapitana zespołu Bartosza Kurka, na którego trzeba było sporo czasu poczekać w strefie mieszanej, bo najpierw udzielał wywiadów stacjom telewizyjnym. A jeszcze wcześniej mnóstwo czasu "zabrała" celebra związana z wręczeniem medali najlepszym drużynom turnieju olimpijskiego. Sposób zadania pytania najwyraźniej trochę rozgniewał naszego kapitana, bo najpierw odpowiedział swoim pytaniem. Później jeszcze wbił leciutką szpilkę dziennikarzowi, gdy ten pomylił imię Kubiaka, a następnie w krótkim, żołnierskich słowach przekazał wiadomość
- Zobaczymy, co przyniesie przyszłość - padło z ust Kurka. Czyli wciąż wszystko może się zdarzyć.
"Na gorąco" Kurek nie potrafił powiedzieć, czy więcej jest w nim radości z faktu wywalczenia srebra igrzysk, czy bardziej boli porażka w finale. - Nie wiem. Chyba trochę za dużo się wydarzyło, żebym teraz aż tak analitycznie mógł do tego podejść - 35-latek wyraźnie ważył słowa, a dopytany odparł, czy ma na myśli konkretnie to, co wydarzyło się i jak przebiegał finał:
- Wszystko mam na myśli. Wy nas widzicie przez dwie godziny, jak wychodzimy na boisko. Igrzyska to trochę większa sprawa niż tylko sam mecz. Naprawdę teraz potrzebujemy trochę odpoczynku, trochę spokojnej głowy, a potem powrotu do pracy.
Nie chciał powiedzieć, czy jako kapitan w pierwszych słowach starał się przekazać kolegom, iż mimo rozczarowania naprawdę coś wielkiego zdołali osiągnąć. - Te rzeczy, które mówię chłopakom za zamkniętymi drzwiami szatni, chciałbym aby zostały między nami - stwierdził.
- Chodziło o to, żeby dojść do samego finału. I chodziło też o to, aby ten finał wygrać. Nie udało nam się i teraz nie jesteśmy super usatysfakcjonowani tym, co osiągnęliśmy, ale wiem, że po czasie to wszystko do nas dotrze. Zrozumiemy, co zrobiliśmy. A to srebro moi młodsi koledzy, którzy celują w Los Angeles, wykorzystają jako dodatkową motywację - podkreślił as naszej reprezentacji.
Kurek zapewnił, że na obraz meczu z Francją nie miało wpływu to, że drużyna była wypompowana po półfinale z USA. A dopytany, ile kosztował go ten mecz ze względu na całą reprezentacyjną karierę, odparł następująco: - Wiadomo, że taki mecz niesie dodatkowe obciążenie, ale nie myślałem o poprzednich latach, przyszłych i czymkolwiek innym. Starałem się zagrać dobry mecz siatkówki. Ale cóż, to dzisiaj nie wystarczyło - mówił wyraźnie niepocieszony.
Stwierdził, że wchodząc na olimpijskie podium niespecjalnie jakieś myśli chodziły mu po głowie. - Popatrzyłem się na moją żonę i zobaczyłem jak była uśmiechnięta i jak cieszyła się medalem. Ja sam nie potrafię jeszcze teraz powiedzieć o moim odczuciu smaku. Na tę chwilę nie chcę być niewdzięczny, bo wielu moim kolegów dałoby się pokroić za jakikolwiek medal z igrzysk, ale wiadomo, że dzisiaj jest mi ciężko wejść w stan euforii.
Artur Gac, Paryż
Zobacz również:












