28-letni siatkarz to lider PGE Skry Bełchatów, a także reprezentant Polski. Znalazł się w kadrze, którą niedawno powołał Nikola Grbić. Wśród środkowych jest jednym z najważniejszych zawodników. W 2018 roku był w zespole, który obronił mistrzostwo świata i ma szanse znów walczyć o złoto. Pech Mateusza Bieńka W rozgrywkach ligowych miał jednak wielkiego pecha. Podczas trzeciego meczu ćwierćfinału z AZS Olsztyn zderzył się z kolegą z drużyny. Na kilka akcji został jeszcze na boisku, ale w końcu ból uniemożliwiał grę. Jak się okazało po badaniach Bieniek ma pęknięte dwa żebra. Klub podkreśla, że leczenie takiego urazu trwa od czterech do sześciu tygodni. Tymczasem Bieniek znalazł się w kadrze na sobotni wyjazdowy mecz półfinału mistrzostw Polski z Jastrzębskim Węglem. Bez tego zawodnika, który m. in. jest najlepiej serwującym siatkarzem całej Plus Ligi (60 asów), a do tego jednym z najlepiej punktujących w drużynie, wywalczyć medal bełchatowianom będzie bardzo trudno. - Czuję się w miarę dobrze, ale decyzja o tym czy zagram w najbliższym meczu, będzie należała do sztabu medycznego PGE Skry. Zapewne dowiemy się tego przed samym spotkaniem - twierdzi Bieniek. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzi Bieniek powinien być gotowy na mecze reprezentacji Polski w Lidze Narodów, która startuje 7 czerwca.