W reprezentacji Polski, którą Nikola Grbić zabrał do Paryża, jest tylko trzech debiutantów. Czwartym może zostać Bartłomiej Bołądź, który jednak na razie pełni funkcję dodatkowego, trzynastego zawodnika. Na drugim biegunie są Bartosz Kurek, który występuje w igrzyskach już po raz czwarty, a także Paweł Zatorski, dla którego to trzecia olimpijska rywalizacja. "Czy coś jeszcze może mnie zaskoczyć? To się okaże. Na razie jest tak, jak się spodziewaliśmy. Myślę, że z każdymi kolejnymi igrzyskami jest łatwiej to przetrawić, opanować emocje i całą atmosferę, która nas otacza" - przekonuje libero reprezentacji Polski. Mimo obecności tak doświadczonych siatkarzy tuż po meczu z Egiptem Grbić przyznał, że spodziewał się, iż w głowach jego zawodników może pojawić się wiele rzeczy - z presją i stresem na czele. Wydawałoby się więc, że po zwycięstwie na otwarcie turnieju zawodnicy powinni być znacznie spokojniejsi. Zatorski zaznacza jednak, że zbytni spokój po pierwszym spotkaniu wcale nie jest wskazany. Nowe wieści w sprawie Tomasza Fornala. "Jest twardy", ale trzeba czekać Polscy siatkarze rozwiali wątpliwości. "Odpalili" w tym elemencie już na starcie A przecież po meczu z Egiptem libero mógł mieć powody do zadowolenia. Znakomicie spisał się w przyjęciu zagrywki. Oczywiście po drugiej stronie nie było gwiazd światowej siatkówki, ale aż 87 procent tzw. pozytywnego przyjęcia w wykonaniu Zatorskiego może robić wrażenie. A rywale wcale nie omijali go serwisami, przyjął 15 piłek - częściej na celowniku Egipcjan był tylko Tomasz Fornal. Zatorski pomagał w przyjęciu Wilfredo Leonowi, nie popełnił żadnego błędu. Zresztą cały polski zespół zakończył mecz z pozytywnym przyjęciem na poziomie 66 procent. A w meczach sparingowych przed igrzyskami "Biało-Czerwoni" mieli z przyjęciem problemy nawet w meczach z nieco słabszymi przeciwnikami. Najmocniej było to widoczne w spotkaniu z Amerykanami, którzy w jednym ustawieniu potrafili zaserwować Polsce cztery asy. Zatorski ze spokojem podchodzi do tej przemiany. Wyjaśnia, że problemy nawet na tydzień przed imprezą docelową nie wywoływały w drużynie nerwowości. "Teraz jesteśmy na innym etapie. Wszyscy powoli inaczej zaczynamy się czuć i myślę, że to się będzie przekładało na wszystkie elementy. Ta świeżość będzie nam pomagała w kolejnych spotkaniach. Liczymy się z tym i jesteśmy na tyle doświadczeni, że nie popadamy w panikę, gdy w trakcie meczów przygotowawczych coś nie wychodzi, szczególnie przeciwko mocnym zespołom. To normalne zjawisko: jeśli nie czujemy się idealne fizycznie, pojawiają się problemy" - opisuje libero. W Paryżu u polskich zawodników pojawia się świeżość, bo skończyły się już dwa treningi dziennie czy poranne zajęcia na siłowni w dniu meczu. A tak było jeszcze przed tygodniem w czasie towarzyskiego turnieju w Trójmieście. Teraz siatkarze trenują już z nieco mniejszym obciążeniem, dzięki czemu mają być w najwyższej formie w najważniejszym momencie sezonu. A przy okazji obserwują starty polskich sportowców, a także wyniki turnieju siatkarzy. Przed niedzielnym treningiem śledzili mecz polskich siatkarek z Japonią, Aleksander Śliwka już w trakcie dodatkowych ćwiczeń po treningu oglądał na telefonie fragmenty meczu Francja - Serbia turnieju siatkarzy. "Między treningami, w podróżach na treningi, na halę, odpalamy aplikację i oglądamy, śledzimy różne dyscypliny. Od siatkówki przez tenisa, wszystko, co możliwe. Myślę, że każdy sportowiec ma to we krwi i interesuje się igrzyskami. Siatkarki? Super, to bardzo ważny mecz dla dziewczyn w kontekście ich grupy i bardzo cieszy ich zwycięstwo" - ocenia Zatorski. Z Paryża Damian Gołąb