Artur Gac, Interia: Jakie to uczucie znaleźć się w olimpijskiej kadrze? Za tobą uroczysta ceremonia ślubowania, poczułeś mocniejsze bicie serca? Bartłomiej Bołądź, rezerwowy w kadrze na IO: - To wielka przyjemność być tutaj wśród takich wielkich sportowców. Wiadomo, że to także spełnienie marzeń z dzieciństwa. Już jesteśmy po tym wszystkim, teraz skupiamy się nad tym, żeby myślami być już w Paryżu. Potrenować, trochę doszlifować formę i wierzę, że najwyższa dyspozycja będzie właśnie na olimpiadzie. Jesteś spokojny o to, że wszystko udało się wycyrklować i szczyt formy przyjdzie na igrzyska, czy udziela ci się niepokój ze strony niektórych kibiców? - Skupiamy się na swojej grze. A wiemy, że grając na swoim poziomie, możemy wygrywać z każdym. Nawet teraz w Gdańsku, gdzie forma nie była może na najwyższym poziomie, z najlepszymi drużynami graliśmy jak równy z równym. Skupiamy się na tym, żeby jeszcze podszlifować grę w każdym elemencie. Wierzę, że ze wszystkim wstrzelimy się we Francji i przywieziemy medal. Jak ciężko od strony mentalnej ułożyć sobie w głowie tę rolę, którą przyjdzie ci pełnić na igrzyskach? Bo to szalenie niekomfortowa sytuacja czekać, aż coś stanie się jednemu z twoich kolegów. - Uważam, że wielu z tych, którzy w ogóle nie pojadą na igrzyska, by się ze mną zamieniło. Czerpię radość z każdej chwili z bycia razem z chłopakami, jest to dla mnie wielka przyjemność. Bycie na igrzyskach nawet w takiej roli będzie dla mnie spełnieniem marzeń i, mam nadzieję, że coś mi się uda pomóc chłopakom w tym sezonie. Jestem pozytywnie nastawiony i niczym się nie martwię. Ostatecznie, w zasadzie "za pięć dwunasta", dokonano modyfikacji w przepisach. Taki zawodnik, jak ty, będzie mógł kilkukrotnie pojawić się w składzie w razie potrzeby, a ponadto stanęło na tym, że masz mieszkać z zespołem w wiosce olimpijskiej. - Tak, otrzymałem taką informację, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praniu, już na miejscu, bo różnie to może być. Niemniej nastawiam się pozytywnie. Czyli gdybyś nawet w ostatnim momencie miał "odbić" się od wioski, nie byłbyś tym dotknięty? - Biorę pod uwagę różne scenariusze. Dla mnie bycie w tej grupie, z tymi chłopaki, to wielka przyjemność. Czy jako trzynasty, czy w razie urazu wskoczyłbym do "12", a nawet gdybym miał nie pojechać do Paryża, zaakceptowałbym każdą rolę. I takie mam nastawienie. A jeśli zdobędziecie medal, którego ty osobiście nie otrzymasz, chyba nie będzie to dla ciebie zbyt przyjemne? - Nie, dla mnie to też nie jest najważniejsze. Trenowanie z tymi chłopakami i bycie z nimi działa wyłącznie na plus. Można się rozwijać jako zawodnik i człowiek, więc dla mnie przede wszystkim to jest mega przeżycie wyzwalające same pozytywne emocje, że mogę z nimi funkcjonować. Rozmawiał: Artur Gac