To wielka chwila dla polskiej siatkówki. Po raz pierwszy od 48 lat Biało-Czerwoni przywiozą medal z igrzysk w siatkówce. Mecz z USA zostanie zapamiętany na długo. Była w nim niesamowita dramaturgia. To - bez dwóch zdań - było spotkanie godne olimpijskiego finału. Polacy wyszarpali olimpijski finał. "Mamy srebro, ale ono nas nie zadowala "Po tym poznaje się, że wielkie drużyny, że potrafią wstać" Zaraz po ostatniej piłce w polskiej drużynie zapanowała niesłychana radość. Tylu płaczących facetów dawno nie było w jednym miejscu. - Ten mecz był strasznie nerwowy. W trzecim secie można było pomyśleć, ze względu na kontuzje, że to nie układa się po naszej myśli. Po tym jednak poznaje się, że wielkie drużyny, że potrafią wstać. Wykonuj kilka zmian, a jak złapią swój rytm, to są nie do zatrzymania. Kiedy byliśmy w dole, to Amerykanie grali niezwykle swobodnie. Złapali niesamowitą pewność siebie. Wiedzieliśmy jednak, że jeśli ich przyciśniemy, to będziemy w stanie ich złamać - powiedział Śliwka. Nasi siatkarze mają już zapewniony co najmniej srebrny medal. Teoretycznie zatem powinno być łatwiej przystąpić do finału. Gra o złoto i do tego igrzysk, to z pewnością nie jest rutyna. - Przed nami kolejna bitwa. Naszym celem przed tym turniejem był finał. I ten cel osiągnęliśmy. Teraz zrobimy wszystko, by go wygrać - zakończył nasz przyjmujący. Finałowym rywalem Polaków będzie Francja. Mecz został zaplanowany na sobotę (10 sierpnia) na godz. 13.00. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport