Przez dwa i pół seta meczu z Niemcami, gra Polaków nie wyglądała najlepiej. Michał Winiarski, trener kadry naszych rywali, doskonale wiedział, że jednym ze słabszych punktów może być Aleksander Śliwka, bo on jednak miał z powodu kontuzji bardzo długą przerwę w tym sezonie. Dodatkowo już bardzo długo nie wychodził w podstawowym składzie. I Niemcy celowali właśnie w naszego przyjmującego. I ten rzeczywiście radził sobie średnio. Zwłaszcza w dwóch pierwszych setach. A to przecież zawodnik, od którego w ubiegłym sezonie trener Nikola Grbić rozpoczynał ustalanie składu. Śliwka łapał się za głowę, Kurek nazwał bohaterem. To on odmienił mecz z Niemcami Aleksander Śliwka robi, co może. Doskonale wie, jaka jest stawka Śliwka robi jednak wszystko, by na igrzyska osiągnąć formę zbliżoną do tej, jaką prezentował w roku, w którym Polacy sięgali po mistrzostwo Europy. Stara się, jak może. W meczu z Niemcami Śliwka zdobył 11 punktów, z czego dziewięć w ataku. Dwa kolejne dołożył blokiem. W ataku miał też najwięcej błędów z grona naszych kadrowiczów w tym meczu. W sumie przyjął 28 piłek i robił to z 32-procentową skutecznością. - Dla mnie najważniejsze jest zwycięstwo drużyny, ale nie ukrywam, że trudno grało nam się przez ponad dwa sety z Niemcami. Oni grali bardzo dobrze. My staraliśmy się konsekwentnie i cierpliwie starać się znaleźć sposób na ich grę. W trzecim secie, kiedy już przegrywaliśmy wysoko, udało się zdobyć kilka breaków i dogonić ich, a potem przełamać w końcówce. Dzięki temu nasza gra ruszyła. Graliśmy lepiej w bloku i systemem blok-obrona. To dało nam dużo kontr i złamało koncepcję gry Niemców, którzy musieli szukać innych rozwiązań. Na tym to polega. Tak wygląda siatkówka i na igrzyskach będzie tak samo - powiedział Śliwka. Frustracja Śliwki. Mocno bił ręką o parkiet. Takie były w nim emocje Bez dwóch zdań to, że trener Grbić pozwolił Śliwce na rozegranie całego meczu będzie działało na plus dla 29-latka. Czas na pewno gra na jego korzyść. Pytanie tylko, czy zdąży przygotować odpowiednią formę na same igrzyska. - Każdy moment na boisku jest dla mnie cenny, dlatego cieszę się, że mogłem zagrać cały mecz. Jeśli chodzi o rytm, to nie mogę sobie zamówić formy na igrzyska. Codziennie staram się robić wszystko, by stawać się lepszym choć o jeden procent i mam nadzieję, że na igrzyskach będę mógł dać drużynie wiele dobrego - przyznał. Odniósł się też do momentu z drugiego seta, kiedy po jednej z nieudanych akcji mocno uderzał ręką w parkiet. To tylko pokazuje, jak bardzo zależy mu na tym, by złapać odpowiedni rytm gry. Widać było, że w tym momencie był zły. Kiedy jednak akcje my wychodziły, to próbował się jeszcze dodatkowo pobudzać. Każdy siatkarz jest gotowy na poświęcenie. Cel jest jeden Nasi siatkarze mają wielką świadomość tego, jaki cel jest przed nimi. Nikt zatem nie boczy się na decyzje trenera Grbicia. Każdy z pokorą przyjmuje rolę, jak wyznacza mu szkoleniowiec kadry. - Każdy z nas jest gotowy na każde poświęcenie, na wejście na jedną piłkę, na blok, na zagrywkę. Dzięki temu w takim meczu, jak ten z Niemcami, każdy zmiennik daje coś od siebie. To pozwoliło nam wygrać trudny mecz z Niemcami. Choćby Grzesiek Łomacz, który zawsze wchodzi na boisko ze świeżymi pomysłami i obserwacjami, bo jest bardzo doświadczony. Widzi, jak zachowuje się blok rywala i jak może zagrać. Na pewno w momencie kiedy wszedł, zmieniła się dystrybucja piłek. Przez to Niemcy mieli trudniejsze zadanie z tym, by zgadnąć, co zrobimy - opowiadał. Śliwka nie ukrywał, że sobota była dla naszej kadry wyczerpującym dniem, bo rano mieli ciężkie zajęcia na siłowni, a wieczorem rozegrali trudny pięciosetowy mecz z Niemcami. W niedzielę, 14 lipca, Polska w ostatnim meczu 21. Memoriału Huberta Jerzego Wagnera zagra ze Słowenią (godz. 18.30). Wygrana ekipa triumfuje w tej imprezie. Z Krakowa - Tomasz Kalemba, Interia Sport