Pierwsza z kilku rozmów z Mateuszem Porębą nigdy nie doczekała się publikacji w pierwotnej wersji, bo sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie w ciągu jednego dnia podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy. Wywiad ze środkowym dotyczył pracy, którą wykonywał przy zespole na wypadek kontuzji jednego z kolegów, a tymczasem sam nagle musiał opuścić turniej na etapie 1/8 finału w Bari, nabawiwszy się urazu palca dłoni podczas jednego z treningów. Mateusz Poręba "przestraszy" kolegów? "Jest taki Poręba, który..." Kilka "dobrych" tygodni wcześniej Poręba sam wpakował się na minę, gdy stało się jasne, że w jednej chwili parafował kontrakty w dwoma klubami. Tej przewiny ogromnego kalibru nigdy by sobie nie darował, gdyby nałożono na niego dyskwalifikację, a w myśl przepisów groziła mu nawet dwuletnia karencja. Z opresji na szczęście wyszedł cało, a w niedawnej rozmowie z weszlo.com reprezentujący interesy zawodnika siatkarski agent Jakub Michalak rzucił nieco światła na tamte wydarzenia. Powtarzając, że młody reprezentant został zmanipulowany, nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności. - Od włodarzy jednego klubu słyszał: "Nie przejmuj się. My to wszystko wyczyścimy, ogarniemy", a Mateusz miał dwa ważne kontrakty z różnymi drużynami, co okazało się być dużym problemem. Uważałem za swoją porażkę, że człowiek, któremu ufałem i byłem przekonany, że on mi ufa, zrobił coś za moimi plecami i jeszcze wpadł przez to w kłopoty. (...) Ostatecznie wyciągnęliśmy go z tego, a on zrozumiał swój błąd i dziś bardzo ciężko pracuje. Myślę, że jest już trochę innym człowiekiem. Zresztą, to nie był jakiś jego wielki błąd. On po prostu został zmanipulowany - mówił Michalak. Ostatecznie klubem, z którym Porębę obowiązywał kontrakt, była Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Jednak od razu po sprowadzeniu z Indykpol AZS-u Olsztyn środkowy trafił, w ramach wypożyczenia, do PGE GiEK Skry Bełchatów. Z tym zespołem zajął 9. miejsce w rozgrywkach PlusLigi, pokonując właśnie kędzierzynian w bezpośredniej batalii. Nikola Grbić już wybrał skład na igrzyska? Serb ma jedno zastrzeżenie. I zaczął wymieniać nazwiska Oficjalnie wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądała przyszłość klubowa naszego kadrowicza. Nam nieoficjalnie udało się ustalić, że decyzja jest już podjęta. A to oznacza, że po jednym sezonie kończy się wypożyczenia Poręby do Bełchatowa. Siatkarz wraca do Kędzierzyna, a wkrótce wszystko zostanie ogłoszone, gdy klub zacznie przekazywać stosowne komunikaty. Chodzi m.in. także o oczekiwaną "bombę transferową" z Bartoszem Kurkiem. - Na razie nie chciałbym się wdawać w dyskusje. Gdy klub zdejmie tą niewiadomą, wówczas będziemy mogli więcej na ten temat porozmawiać - uciął temat środkowy podczas zgrupowania w Spale.