Utrzymywanie równego poziomu w grze? Nie na tym turnieju. Polskie siatkarki po raz kolejny grały falami, tym razem jednak nie potrafiły się utrzymać na jej powierzchni. Przegrana z Tajlandią sprawia, że o awans na igrzyska już we wrześniu będzie znacznie trudniej. Dzień wcześniej, w meczu z Kolumbią, trener Stefano Lavarini był zadowolony z nastawienia, z jakim jego zawodniczki wyszły na mecz. Z Tajlandią musiało być odwrotnie. Nie potrafiły przebić się przez blok rywalek, po czterech przegranych akcjach poprosił o przerwę. Trzeba było jednak podnosić się ze stanu 0:6. Pomógł w tym blok, który od początku turnieju jest wielkim atutem polskiej drużyny. Udało się zbliżyć na punkt, ale przy stanie 10:11 Polki znów utknęły. Lavarini wcześniej niż zwykle zdecydował się więc na podwójną zmianę atakującej i rozgrywającej. Na boisku pojawiła się też Martyna Czyrniańska. Jakby problemów w jego drużynie było mało, w końcówce zaczęło szwankować przyjęcie. Tajki imponowały w obronie, wygrały wyraźnie - 25:18. Niecodzienna sytuacja przed meczem siatkarek. Nie mogły powstrzymać śmiechu Polki wróciły do gry z przytupem. Wygrana z olbrzymią przewagą Przed meczem Polki przegrały w Łodzi tylko jednego seta w trzech meczach. Rywalki tylko jednego wygrały, ale mierzyły się ze zdecydowanie groźniejszymi rywalami. Polki, idąc za słowami Magdaleny Stysiak, spodziewały się na boisku "zamieszania", ale też wygranej. W ostatnich latach regularnie pokonują Tajki, w tym sezonie ograły je w Lidze Narodów. To jednak ekipa solidna, która przed dwoma tygodniami została mistrzem Azji, pokonując w drodze do tytułu Japonię i Chiny. Drugiego seta to Polska rozpoczęła jednak od udanych akcji i prowadzenia 3:0. Tym razem to trener rywalek Danai Sriwacharamaytakul szybko przerwał grę. "Biało-Czerwone" grały z Czyrniańską w szóstce, na boisko nie wróciła Olivia Różański. Przy zagrywkach Agnieszki Korneluk przewaga Polski sięgnęła sześciu punktów, przy serwisach Stysiak - do dziesięciu. W tyle za koleżankami nie chciała zostawać Martyna Łukasik, która również popisała się asem serwisowym. Gra rywalek była zupełnie zdezorganizowana. Ich szkoleniowiec zmieniał kolejne zawodniczki, ale Polska zupełnie rozbiła przeciwnika. Partia zakończyła się zdumiewającym wynikiem 25:7. Dotąd w Łodzi nikt nie wygrał seta tak wysoko. Tajlandia wygrywa dwa sety. Polska traci punkt w tabeli, ale wraca do gry Początek trzeciej partii zapowiadał kolejny zwrot akcji, bo Tajki szybko odskoczyły na pięć punktów. Tajki, które miały w Atlas Arenie grupki swoich kibiców, utrzymywały jednak przewagę. Mądrze obijały polski blok, zauważyły też, że problemy z przyjęciem zagrywki ma Czyrniańska. Kiedy Polki były w stanie dokładnie przyjąć piłkę, ataki ze środka kończyła Korneluk. Wspierała ją Stysiak, gorzej po raz kolejny było na lewym skrzydle. Straty udało się na chwilę zmniejszyć do stanu 18:20. Później było gorzej. Sfrustrowany Lavarini machał rękami, ale jego zawodniczki przegrały 22:25. Przegrany set oznaczał co najmniej stracony punkt i pierwszą poważną komplikację dla Polski w tym turnieju. Trzeba było jednak walczyć o zwycięstwo, bo to ich liczba jest najważniejsza w tabeli. W czwartym secie "Biało-Czerwone" zaczęły budować przewagę, prowadziły 9:5. Przegrały jednak pięć kolejnych akcji, nie radząc sobie głównie z zagraniami Wipawee Srithong. Gra Polek jednak falowała, więc po chwili to one zdobyły pięć punktów z rzędu. Rywalki nadal imponowały w obronie, a gdy do tego dołożyły blok, zrobiło się nerwowo. Przewaga zmalała do punktu, skończyło się jednak szczęśliwie dla Polski - wygrała 25:23. Wojna nerwów dla Tajlandii. Pierwsza porażka Polski w kwalifikacjach do IO Tie-break to przeciąganie liny, w którym na minimalne, jednopunktowe prowadzenie wychodziła jednak Polska. Czyrniańska nieco odciążyła w ataku Stysiak, co pomogło w urozmaiceniu gry polskiej drużyny. Po niedokładnym przyjęciu Marii Stenzel Polki się jednak pogubiły i przegrywały 9:10. Ważny punkt "zdobył" sztab kadry, bo ktoś z ławki wypatrzył dotknięcie siatki po stronie rywalek. Na boisku trwała wojna nerwów. Po zablokowanym ataku Magdaleny Jurczyk to Tajki miały jednak piłki meczowe. W aut huknęła Stysiak, Polska przegrała 12:15. Czwartek to w turnieju w Łodzi dzień przerwy. Po nim "Biało-Czerwone" czekają trzy w teorii najtrudniejsze mecze - najpierw z Niemkami, potem Amerykankami i Włoszkami. Żadna z tych drużyn jeszcze tu nie przegrała, tylko Niemki straciły punkt. Awans na igrzyska z turnieju z Łodzi wywalczą dwie najlepsze drużyny. Polska: Stysiak, Korneluk, Różański, Wołosz, Jurczyk, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Gałkowska, Wenerska, Czyrniańska, Fedusio, Szczygłowska Tajlandia: Pornpun, Pimpichaya, Ajcharaporn, Chatchu-On, Hattaya, Thatdao - Piyanut (libero) oraz Jidipa (libero), Wipawee, Nootsara, Thanacha, Sasipapron Z Łodzi Damian Gołąb Siatkarka namówiła trenera polskiej kadry. Aż głośno się zaśmiał, teraz tłumaczy