Tegoroczna edycja Ligi Narodów - ze względu na pandemię koronawirusa - została zorganizowana w tzw. "bańce" utworzonej w Rimini. Pomysł ten wywołał sporo dyskusji i wątpliwości, lecz ostatecznie okazał się trafiony.- Podchodziłem do tego z niepewnością. Miałem wiele obaw dotyczących przeprowadzenia treningów, zamknięcia, tego, kto będzie nas pilnował, permanentnej inwigilacji... To wszystko przychodziło mi do głowy. Nie demonizowałbym jednak. Było to świetnie zorganizowane, jeśli chodzi o mijanie drużyn i korzystanie z obiektów. Przez pierwsze trzy tygodnie mieliśmy znakomite warunki do pracy. Potem niestety wyłączyli klimatyzację i na salach było tak gorąco, że nie byliśmy w stanie normalnie trenować. Musieliśmy po paru minutach robić przerwy i pić wodę. Dotyczyło to wszystkich reprezentacji - zdradził trener Nawrocki w studiu Polsatu Sport, podkreślając, że nasze siatkarki miały bardzo dobre warunki socjalne. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji! Liga Narodów siatkarek. Podsumowanie selekcjonera reprezentacji Polski Selekcjoner reprezentacji Polski przyznał także, że taka formuła turnieju, jaką oglądamy w Rimini, może być z powodzeniem stosowana w przyszłości.- Jeśli chodzi o zamknięcie, była to kwestia umowna. Można było wyjść cywilnie poza "bańkę", oczywiście niezgodnie z regulaminem. Nie robiliśmy takich rzeczy, ale nie było bardzo uciążliwego zamknięcia. Co do samej formuły grania, w przypadku tak nasilonego kalendarza, kto wie, czy ta formuła nie jest rozwiązaniem. Brakowało tam jednak kibiców - przyznał nasz selekcjoner. TB