W niedzielę podopieczne Piotra Makowskiego zmierzą się z Holandią. Spotkanie Polski z Portoryko teoretycznie miało raczej prestiżowy charakter, bowiem obie reprezentacje mają już zapewniony udział w Final Four, który odbędzie się w Koszalinie. Żadna z drużyna nie zamierzała jednak odpuszczać i przynajmniej w drugiej części pojedynku emocji nie brakowało. Początek spotkania należał do Portorykanek. Dzień wcześniej z pewnością straciły one więcej zdrowia niż Polki (pokonały Holandię 3:2 po blisko dwuipółgodzinnym spotkaniu), jednak na boisku poruszały się znacznie swobodniej. Lepiej serwowały, do tego miały zdecydowanie więcej siły rażenia w ataku, a w obronie nie było dla nich straconych piłek. Siatkarki z Karaibów już przed pierwszą przerwą techniczną prowadziły różnicą pięciu oczek (7:2), a potem już tylko kontrolowały przebieg spotkania. Przy stanie 22:14 nastąpił jeszcze mały zryw podopiecznych Piotra Makowskiego, dwukrotnie atak skończyła Klaudia Kaczorowska, z kolei Aleksandra Sikorska popisała się asem, lecz straty były okazały się nie do odrobienia. Nieco lepiej wyglądała gra Polek w drugiej odsłonie, którą rozpoczęły od prowadzenia 5:1. Wystarczył jednak moment dekoncentracji i po chwili to Portorykanki wygrywały 7:5. Po okresie dość wyrównanej walki, biało-czerwone zaliczyły kolejny przestój i znów straciły kilka punktów z rzędu. Portorykanki, gdy znalazły się kłopotach, mogły liczyć na siłę ataku Kariny Ocasio Malpiki i spryt doświadczonej Aurei Cruz. W polskie ekipie po rozegraniu ośmiu meczów w World Grand Prix, wciąż brakuje liderki, która w trudnych momentach wzięła ciężar gry na siebie. Makowski przed trzecią partią dokonał kilku zmian, w wyjściowej szóstce wyszły Malwina Smarzek, Aleksandra Wójcik oraz Emilia Kajzer. Szczególnie pojawienie się tej pierwszej zawodniczki ożywiło poczynania polskiej drużyny. Polskie siatkarki wreszcie odważniej zaczęły serwować, nie zwalniały ręki w ataku i czujnie grały w bloku. Zakłopotany opiekun Portorykanek Jose Mieles szybko wykorzystał dwie przerwy na żądanie, dokonywał zmian, ale nie był wstanie powstrzymać rozpędzonych "Biało-czerwonych". Przy prowadzeniu 16:8 wydawało się, że nic złego w tym secie Polkom nie może się już zdarzyć, tymczasem Portorykanki rozpoczęły szaleńczy pościg i zniwelowały straty do jednego punktu (17:16). Na parkiet wróciła Izabela Bełcik, która uspokoiła grę i biało-czerwone znów dominowały na parkiecie. Jeszcze początek czwartego seta dawał nadzieję, że losy meczu rozstrzygną się w tie-breaku, ale przy prowadzeniu 7:4 Polki najwyraźniej dostały zadyszki, seryjnie traciły punkty i na drugiej przerwie technicznej było już 16:10 dla Portoryko. "Biało-czerwonym", za sprawą m.in. Smarzek, udało się zniwelować przewagę rywalek do stanu 21:20, lecz w końcówce przytrafiły im się dwa błędy w defensywie i to rywalki cieszyły się z siódmego już zwycięstwa w rozgrywkach. Piotr Makowski (trener reprezentacji Polski): - Powoli wracamy do życia po przylocie z Peru. Nie śpimy najlepiej i to jest też jeden z powodów naszej słabszej gry. Z drugiej strony Portoryko leciało razem z nami samolotem i grają znacznie lepiej. Ale też, w tym składzie występują jednak już kilka lat i mają zdecydowanie bardziej doświadczony zespół. Cały czas poszukujemy swojej gry ze względu na nieobecność Asi Wołosz. Dlatego mamy dość trudną sytuację, gdyż Iza Bełcik była zdecydowanie krócej z zespołem niż Asia, podobnie zresztą jak Emilia Kajzer. Na pewno dobre zmiany dały dziewczyny w trzecim secie, wniosły sporo świeżości do gry. Mam nadzieję, że jutro zagramy lepiej i pokonamy Holandię. Jose Mieles (trener reprezentacji Portoryko): - Po dwóch pierwszych setach straciliśmy koncentrację. Przeciwnik z kolei dokonał kilku zmian i zdecydowanie poprawił swoją grę. Oczywiście, jestem zadowolony ze zwycięstwa i z naszej gry. Cieszę się, że udaje nam się utrzymywać wysoki poziom i co najważniejsze, popełniamy bardzo mało błędów. Dzięki temu też wygraliśmy. Przylecieliśmy do Holandii by wygrać trzy spotkania i jesteśmy na dobrej drodze by tego dokonać. Dla nas World Grand Prix jest jednak etapem przygotowań do mistrzostw świata we Włoszech. Izabela Bełcik (kapitan reprezentacji Polski): - Pocieszające jest to, po dwóch przegranych setach trener dokonał kilku zmian, a dziewczyny wniosły trochę ożywienia w naszą grę. Potrzeba było też trochę szczęścia, którego my zupełnie nie miałyśmy na początku meczu. Atakowałyśmy bardzo mocno i po kierunkach, lecz one broniły niesamowicie. Brakuje nam takie jednej, pewnej szóstki, która byłaby w stanie grać na równym poziomie przez całe spotkanie. Nie ma jeszcze tej stabilizacji, ale też cały czas szukamy się na boisku. To też wynika z tego, że część zawodniczek zagrała ze sobą wiele spotkań, a inne wciąż czują deficyt tej gry. Z Doetinchem Marcin Pawlicki Holandia pokonała w Doetinchem Belgię 3:0 (25:22, 26:24, 25:20) w kolejnym spotkaniu grupy O drugiej dywizji World Grand Prix siatkarek. Wszystkie zespoły występujące w Holandii, w ostatnim turnieju eliminacyjnym WGP, mają już zagwarantowany udział w Final Four, który odbędzie się w Koszalinie w dniach 14-15 sierpnia. W niedzielę Belgijki zagrają z Portoryko (początek, godz. 15.00), a Polki z Holenderkami (18.00). Zwycięzca grupy otrzyma od Międzynarodowej Federacji Siatkówki czek na 30 tysięcy dolarów. Premia za drugie miejsce wynosi 25 tys., za trzecie - 20 tys. Polska - Portoryko 1:3 (18:25, 18:25, 25:18, 22:25) Polska: Izabela Bełcik, Katarzyna Połeć, Aleksandra Sikorska, Izabela Kowalińska, Klaudia Kaczorowska, Katarzyna Zaroślińska, Agata Durajczyk (libero) - Malwina Smarzek, Emilia Kajzer, Daria Paszek, Zuzanna Efimienko, Elżbieta Skowrońska, Aleksandra Wójcik, Dorota Medyńska. Portoryko: Natalia Valentin, Sheila Ocasio, Lynda Morales, Aurea Cruz, Stephanie Enright, Karina Ocasio Malpica, Debora Seilhammer (libero) - Shara Venegas, Yarimar Rosa, Vilmarie Mojica. Holandia - Belgia 3:0 (25:22, 26:24, 25:20) tabela 1. Portoryko 2 5 6:3 2. Holandia 2 4 5:3 3. Belgia 2 3 3:3 4. Polska 2 0 1:6