Ale żeby tak się stało, najpierw trzeba w półfinale pokonać Serbię. Trzecia drużyna ostatnich mistrzostw świata wiele zawdzięcza naszym siatkarkom. Gdyby nie wygrana Polek z Holandią, to Serbki o medalu czempionatu Starego Kontynentu mogłyby tylko pomarzyć. Czy zatem Serbki odwdzięczą się biało-czerwonym? Bardzo wątpliwe. Raczej zrobią wszystko, żeby zdetronizować Polki. Kilka dni temu podopieczne Marco Bonitty zmierzyły się z siatkarkami z Bałkanów. Na otwarcie rywalizacji w drugiej fazie turnieju Polki nadspodziewanie łatwo uporały się z rywalkami, nie oddając im nawet seta. Tamten mecz to już jednak historia i trzeba o nim zapomnieć. W sobotę w Luksemburgu dwukrotne mistrzynie Europy będą musiały wznieść się na wyżyny swoich umiejętności i znów udowodnić swoją wyższość na boisku. Z wieści jakie dochodzą z polskiego obozu wynika, że Polkom nie zabraknie koncentracji, co bardzo ważne, bo o ich umiejętności możemy być spokojni. Półfinał to najtrudniejszy mecz w zawodach. Można wygrać wiele lub stracić niemal wszystko. Presja, stres robią swoje. Kto wyjdzie zwycięsko z tej wojny nerwów? Polki są na fali. Sześć zwycięstw z rzędu robi wrażenie. Na Serbkach na pewno też. Z meczu na mecz, tak jak zapowiadał Bonitta, biało-czerwone spisują się coraz lepiej. Widać w ich grze niezwykłą pewność siebie (w pozytywnym kontekście) i wiarę we własne możliwości. Trudno dostrzec nerwowość w poczynaniach naszych zawodniczek nawet w trudnych momentach, jak choćby pamiętny tie brak z Bułgarią. Wszyscy zachwycają się formą Małgorzaty Glinki i Katarzyny Skowrońskiej. W kapitalnej dyspozycji znajdują się też pozostałe zawodniczki. "Życiówkę" ma chyba Maria Liktoras. W obronie szalej Mariola Zenik. Z przyjemnością patrzy się na grę Eleonory Dziękiewicz i Mileny Rosner. Milena Sadurek z każdym meczem potwierdza, że słusznie należy jej się miejsce w podstawowym składzie. A nawet jeśli przydarzy się słabsza chwila zawodniczce z podstawowego składu, to zastępuje ją rezerwowa, a jakość gry polskiego zespołu nie obniża się. Wydaje się, że więcej atutów jest po stronie naszego zespołu. Trzeba tylko i aż wykorzystać to w decydującym momencie. Jest jeszcze jeden powód przemawiający za tym, że to Polki wystąpią w wielkim finale. 30 września, a więc w dzień finału, urodziny będzie obchodzić Małgorzata Glinka. Złoty medal mistrzostw Europy byłby z tej okazji idealnym prezentem. Polska - Serbia sobota, godz 19.30 Przypuszczalny skład Polski: Sadurek, Glinka, Liktoras, Skowrońska, Rosner, Dziękiewicz, Zenik (libero).