Koreanki nie są zaliczane do grona faworytek turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Paryżu, który od soboty trwa w łódzkiej Atlas Arenie. Na otwarcie dostały sporo mocnych ciosów od Włoszek, z którymi przegrały w trzech setach. Mecz z Polską wyszedł im jednak zdecydowanie lepiej. Przedłużające się w nieskończoność akcje po udanych interwencjach Koreanek w obronie mogły frustrować kibiców, a co dopiero polskie siatkarki. Mistrzynie olimpijskie w wielkiej formie. Polskie siatkarki mogą się obawiać? Stefano Lavarini musiał sięgnąć po zmiany. Agnieszka Korneluk pomogła koleżankom Nie wiadomo, jak potoczyłoby się spotkanie z Koreą, gdyby Włoch w trakcie drugiego i trzeciego seta nie zdecydował się na zmiany. Pierwotnie planował odpoczynek Joanny Wołosz, po pierwszej partii ściągnął też z boiska Olivię Różański. Obie okazały się jednak potrzebne, podobnie jak Agnieszka Korneluk. Doświadczona środkowa konkretnie zdiagnozowała problemy polskich siatkarek w tym meczu. - Zaczęłyśmy ten mecz trochę tak, jak skończyłyśmy ze Słowenią: niekonsekwentnie. Na pewno nie grałyśmy naszej siatkówki. Pozwoliłyśmy rywalkom grać to, co one potrafią bardzo dobrze, co też pokazały. Ale na szczęście wróciłyśmy do rytmu gry i jest 3:1 - kwituje Korneluk. Koreanki wyciągnęły lekcję. Ale to Polska ma na koncie dwa zwycięstwa Niedzielne spotkanie nie przypominało tego z Ligi Narodów, gdy Polki mimo zmian w składzie gładko wygrały 3:0. Czy rywalki wyciągnęły lekcję z tamtej porażki? Siatkarka, która za miesiąc skończy 29 lat, przyznaje, że na boisku pojawiły się nerwy. W końcu ewentualna porażka mogła mocno skomplikować szanse Polski na awans na igrzyska. - Pojawiła się nerwowość, gdy była niekonsekwencja i brak dokładności. Ale wróciłyśmy na swoje tory - zaznacza. W poniedziałek Polki mają dzień przerwy od meczów. Do gry wrócą we wtorek starciem z Kolumbią. Z Łodzi Damian Gołąb Trener zaskoczył polską siatkarkę. Dowiedziała się na rozgrzewce