Siatkarek reprezentacji Polski w takiej formie nie widzieliśmy od Ligi Narodów. Wówczas odprawiały z kwitkiem kolejne potęgi, kończąc wygraną z Amerykankami w meczu o brąz rozgrywek. W sobotę w łódzkiej Atlas Arenie spisały się równie dobrze. Tylko w drugim secie oddały pole rywalkom. Lepiej od nich poradziły sobie w nerwowych końcówkach, a w ostatniej partii zupełnie rozbiły, wygrywając 25:16. - Dziewczyny zrobiły to, co - jak mieliśmy nadzieję - nauczyły się już robić. Mieć odwagę, by wykonywać odpowiednie zadania. Musimy robić to w ataku, być agresywnym w serwisie. Przeciwko Amerykankom naprawdę trudno zdobywać punkty atakiem. Dotyczy to wszystkich zespołów na tym turnieju. To, że dziewczyny naciskały i miały odwagę, by pilnować kierunków i podejmować ryzyko, z pewnością było kluczowe - ocenia Stefano Lavarini. Polki wpędzą rywalki w kompleksy? Gwiazda kadry tylko się uśmiechnęła Stefano Lavarini o przekleństwach w czasie meczu. Na szczęście mało kto je rozumie Trener reprezentacji Polski znów dokonał zmian w podstawowej szóstce. Pojawiła się w niej Katarzyna Wenerska, która wniosła spokój w poczynania polskiej drużyny w meczu z Niemcami. Znów w podstawowym składzie była też Martyna Czyrniańska. To właśnie przyjmującymi najbardziej rotował w sobotę Lavarini. Czyrniańska zaczęła w parze z Martyną Łukasik. Na drugą i trzecią partię Łukasik wyszła wraz z Olivią Różański, przez chwilę na boisku był też duet Czyrniańska - Różański. Po spotkaniu włoski szkoleniowiec tłumaczył, na jakiej podstawie podejmuje decyzje o tym, na kogo postawić w konkretnym momencie. Włoch uchyla rąbka tajemnicy: - Czasami decydują podpowiedzi z ławki, czasami głosy statystyków, którzy są 50 metrów dalej. Liczą się uczucia, liczby, wiedza o charakterystyce zespołu i odrobina empatii wobec zawodniczek. Stefano Lavarini znów się uśmiechał. Teraz czas na mecz Polska - Włochy Po spotkaniu z Amerykankami Lavarini usłyszał też pytanie o to, ile razy uśmiechnął się w trakcie meczu. To nawiązanie do rozmowy z dziennikarzami po wygranej z Kolumbią, kiedy Włoch dokładnie opisał trzy sytuacje, które wywołały u niego radość. - Nie wiem, ile razy się dziś uśmiechałem. Na pewno wielokrotnie. Jestem prostym chłopakiem, nie potrzebuję wiele, by być szczęśliwym. Wystarczyło, że siatkarki szły w odpowiednim kierunku. Potem możemy wygrać czy przegrać, ale kiedy dzielimy cel i drogę do niego, jestem szczęśliwy - zaznacza 44-letni szkoleniowiec. Polskie siatkarki i ich trener po wygranej z Amerykankami miały powody do radości, ale ich praca w Łodzi jeszcze się nie zakończyła. Dziś w Atlas Arenie czeka je ostatni mecz kwalifikacji olimpijskich. Przeciwnikiem będą Włoszki, które podobnie jak "Biało-Czerwone" mają na koncie pięć zwycięstw. Początek meczu o godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa i "na żywo" w Interii. Z Łodzi Damian Gołąb Po wygranej z Polską odżyły. Mistrzynie Azji zadziwiają w Łodzi