Klub z Novary w ostatnich dniach ogłaszał w mediach społecznościowych potwierdzone kontrakty na kolejne rozgrywki. W zespole na pewno pozostanie pięć siatkarek: Cristina Chirichella, Sara Bonifacio, Eleonora Fersino, Caterina Bosetti i Anna Danesi. W końcu przyszedł czas również na trenera zespołu. Pozostanie nim Lavarini, który prowadzi drużynę od 2020 roku. Władze klubu są zadowolone z rezultatów pod wodzą 44-letniego szkoleniowca, choć drużynie nie udało się w tym sezonie sięgnąć po żadne trofeum. Siatkarki z Novary niemal do końca liczyły się jednak w najważniejszych rozgrywkach. Dotarły do półfinału Ligi Mistrzyń, w którym mierzyły się z Eczacibasi Stambuł. Po wygranej we Włoszech przegrały 0:3 w Turcji i odpadły z rozgrywek. A po meczu doszło do tragedii. Z hotelowego okna wypadła i tragicznie zmarła Julia Ituma, 18-letnia zawodniczka drużyny. Te dramatyczne wydarzenia z pewnością nie pozostały bez wpływu na ostatnią fazę sezonu zespołu z Novary. Mimo piątego miejsca po fazie zasadniczej drużyna Lavariniego dostała się jednak do półfinału Serie A. Tam odpadła po dwóch porażkach z broniącym tytułu Prosecco Doc Imoco Conegliano. Wielkie wyzwanie Lavariniego. Ważny będzie każdy mecz Lavarini oficjalnie pozostaje u sterów Igor Gorgonzola Novara na kolejny sezon, choć jeszcze kilka miesięcy temu był łączony z klubami z Turcji. Kontynuacja pracy we Włoszech oznacza też, że nadal będzie łączył dwie posady. Od roku Lavarini prowadzi również reprezentację Polski, z którą już pierwszego lata udało mu się osiągnąć dobry rezultat - jego zespół dotarł do ćwierćfinału rozgrywanych w Polsce i Holandii mistrzostw świata. Najbliższy rok dla polskich siatkarek będzie jednak jeszcze ważniejszy. Już tego lata, oprócz startów w Lidze Narodów i mistrzostwach Europy, powalczą o klasyfikację olimpijską. W dodatku turniej eliminacyjny zostanie rozegrany przed polską publicznością. A nawet jeśli nie uda się zdobyć awansu na igrzyska w tym roku, może to jeszcze zapewnić odpowiednio wysokie miejsce w rankingu FIVB tuż przed igrzyskami w Paryżu, na który wpływ mają wyniki osiągane we wszystkich rozgrywkach. Każde spotkanie w tym i kolejnym sezonie będzie więc wyjątkowo istotne. Po raz ostatni kobieca kadra na igrzyskach wystąpiła w 2008 roku. Lavarini zeszłego lata podpisał kontrakt właśnie do igrzysk w Paryżu. Jak zaznaczali wówczas przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Siatkowej, możliwa jest wcześniejsza weryfikacja pracy szkoleniowca - na przykład w przypadku braku awansu na igrzyska. Pozostanie Lavariniego w klubie oznacza, że nie pójdzie w ślady Nikoli Grbicia. Serbski szkoleniowiec od poprzedniego lata skupia się wyłącznie na pracy z polską kadrą. I nie zamierza tego zmieniać. - Mam więcej czasu na naukę, oglądanie zawodników, rozmowy z nimi, organizację przygotowań, wizyty w Polsce. To ważne. Ale nie powiem, że łączenie posad jest czymś niemożliwym - opowiadał w rozmowie z Interią. - Przyznaję jednak, że dla jakości pracy, jaką wykonuję, obecne rozwiązanie jest lepsze. Pozwala bardziej skupić się na reprezentacji. Ale dla niektórych trenerów ważne jest, by przez cały sezon być w grze, nie tracić powtarzalności, obecności na treningach. Kadra siatkarek zacznie od meczu z Francją Lavarini powołał już 30-osobową kadrę na najbliższy sezon reprezentacyjny. W drużynie jest kilka nowych twarzy, do kadry wróciła między innymi Malwina Smarzek. Atakująca i kilka innych zawodniczek pojawiła się już zresztą na na zgrupowaniu w Szczyrku. Sezon zainaugurują spotkania towarzyskie z reprezentacją Francji - 24 i 25 maja w Radomiu.