O tym, że mecz z Niemkami nie będzie łatwy, polskie siatkarki przekonały się już po jakichś dwóch minutach od pierwszego gwizdka. Znów, jak w spotkaniu z Tajlandią, przespały początek pierwszego seta - rozpoczęły od wyniku 0:4. I rywalek nie udało im się już dogonić. Właściwy rytm odnalazły dopiero w drugim secie. - Nie rozpoczęliśmy zbyt dobrze, zupełnie jak poprzednim razem. Potem znaleźliśmy sposób, by przezwyciężyć ten problem - jako zespół. Prawie wszystkie zawodniczki pojawiły się na boisku. W taki sposób próbowaliśmy przezwyciężyć problemy: pracując razem, pomagając sobie, skupiając się na kolejnych akcjach - podkreśla Stefano Lavarini. Vital Heynen znowu to zrobił. Wyjątkowe zachowanie przed meczem z Polską Stefano Lavarini zabrał głos w sprawie rezerwowych. Ważne słowa W przezwyciężeniu tych problemów pomogły zmiany w składzie. Przez niemal cały sezon włoski trener stawiał na tę samą szóstkę. Tym razem zdecydował się na zmianę, w podstawowym składzie znalazła się Martyna Czyrniańska. To okazało się strzałem w dziesiątkę, bo 19-letnia przyjmująca zdobyła aż 27 punktów - najwięcej w drużynie. Od drugiego seta na boisku była też Katarzyna Wenerska, w ostatnim czasie druga rozgrywająca zespołu. Na krótkich zmianach pomagała Aleksandra Szczygłowska, szansę dostała Kamila Witkowska, na chwilę na boisko wróciła Joanna Wołosz. Ale pytany wprost o Wenerską przyznał, że "wykonała dobrą robotę". Stefano Lavarini o "znaczącym tie-breaku" w meczu Polska - Niemcy Po spotkaniu Lavarini podkreślał jednak nie tylko pracę całej drużyny. Zwrócił uwagę na konkretny element, który jego zdaniem był jednym z kluczowych. - W wielu sytuacjach zdarza się tak - i pewnie jeszcze zdarzy - że za bardzo rozpamiętujemy błędy. Ale z tego punktu widzenia tie-break był bardzo znaczący. To był bowiem set z siedmioma błędami serwisowymi, co jest olbrzymią liczbą. Ważne było jednak, by po każdym błędzie skupić się odpowiednio i zrobić przejście. Zrobiliśmy krok naprzód, by szybko skupiać się na tym, co nastąpi. Gdybyśmy nauczyli się, jak być spokojnym, prawdopodobnie zrobilibyśmy mniej błędów. Ale tak czy siak, to pozytywny wynik - zaznacza Lavarini. Dzięki wygranej jego drużyna nadal ma sprawy awansu na igrzyska we własnych rękach. Jeśli dziś pokona Amerykanki, a jutro Włoszki, wywalczy przepustki do Paryża już teraz, bez oglądania się na pozycję w przyszłorocznym rankingu. Oprócz tych trzech zespołów szanse na awans z łódzkiego turnieju zachowują Niemki. Początek meczu Polska - USA dziś o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa i "na żywo" w Interii. Z Łodzi Damian Gołąb Ważne rozstrzygnięcie w "polskiej" grupie. Potęga z Europy była bez szans