Polki toczyły wyrównany bój z mistrzyniami świata i szkoda straconych szans zwłaszcza w drugim i czwartym secie. Nasze siatkarki mogły doprowadzić do tie-breaka. Prowadziły już 18:12, ale taka przewaga okazała się niewystarczająca. Pomeczowe statystyki pokazują, że jeden element zaważył na takim wyniku. Serbki miał przewagę 62 do 53 w ataku. Bardzo we znaki dała się naszej drużynie Tijana Bosković, która zapisała na swoim koncie 27 punktów. Tyle samo punktów, co gwiazda serbskiej reprezentacji, uzyskała najlepsza spośród Polek Malwina Smarzek-Godek.- Nieźle reagowaliśmy taktycznie. Natomiast zatrzymać Bosković, która w ostatnim fragmencie seta atakuje sześć razy bez błędu, jest ciężko. Jak się gra z mistrzyniami świata, to każdy najmniejszy błąd za moment jest wykorzystywany i tutaj zabrakło trochę konsekwencji. Przygotowywaliśmy na ten mecz pod kątem Bosković i Mihajlović. Dziewczyny dobrze reagowały, ale wszyscy tak samo przygotowują się na Serbię. Myślę, że udało nam się trochę zneutralizować ich atak - zaznaczył Nawrocki.Wszyscy zgodnie podkreślają, że reprezentacja Polski zrobiła postęp, o czym świadczą ostatnie wyniki. Widać, że rodzi się drużyna, która za rok, dwa może dołączyć do światowej czołówki. - Trzeba docenić wysiłek i grę dziewczyn. Zagrały na miarę swoich możliwości i z olbrzymią determinacją, wkładając w to dużo zdrowia - podkreślił selekcjoner "Biało-Czerwonych".- Myślę, że patrząc na ten wynik obiektywnie za kilka dni, powiemy, że to było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Aczkolwiek teraz bardzo szkoda, bo mogłyśmy pokonać mistrza świata i spełnić swoje marzenia. Zamiast tego jest ogromny smutek. Serbki pokazały, że walczą do końca. Bardzo ciężko się przeciwko nim gra. Ryzykowałyśmy zagrywką, bo w takich spotkaniach trzeba ryzykować. My nie miałyśmy nic do stracenia. Z jednej strony cieszy nasza nie najgorsza gra, ale z drugiej bardzo szkoda, że nie udało się wywalczyć awansu - oceniła kapitan "Biało-Czerwonych" Agnieszka Kąkolewska.Występ Polek na igrzyskach w Tokio wciąż jest jednak możliwy. Wszystko wskazuje na to, że drugą szansę podopieczne Jacka Nawrockiego dostaną w styczniowym turnieju kontynentalnym. Wystąpi w nim osiem najlepszych drużyn rankingu Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV), które jeszcze nie wywalczyły awansu.Obecnie w tym zestawieniu "Biało-Czerwone" zajmują ósme miejsce ex aequo z Bułgarią, ale już trzy wyżej sklasyfikowane zespoły, czyli Serbia, Włochy i Rosja, są pewne występu w Tokio. Gra Polek w styczniowym turnieju kwalifikacyjnym jest więc niemal pewna. Dużo też będzie zależało od tego, jak nasz zespół spisze się w mistrzostwach Europy. Po tych zawodach ranking CEV zostanie uaktualniony.O awans będzie jednak ciężko, bo z ośmiu rywalizujących drużyn, występ w Tokio uzyska tylko zwycięzca.