Obie drużyny po dwóch dniach rywalizacji mają po dwa zwycięstwa na koncie. Serbki wygrywały jednak swoje mecze lekko, łatwo i przyjemnie. "Biało-Czerwone" z kolei w sobotę spędziły na parkiecie ponad dwie i pół godziny, by ostatecznie pokonać Tajlandię 3:2. Zdecydowanym faworytem konfrontacji są Serbki. To aktualne mistrzynie świata, Europy i wicemistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro. W składzie aż roi się gwiazd, które wciąż występują lub grały w przeszłości w klubach polskiej ekstraklasy - m.in. Maja Ognjenović, Jelena Blagojević, Ana Bjelica, Stefana Veljković czy Sladjana Mirković. - To zespół, który w tej chwili ma największa ofensywę na świecie. Wielu trenerów mówi, że dobrze, że jest w siatkówce jeszcze coś innego niż atak, bo w tej chwili nikt by nie mógł grać z Serbkami. Nie pogramy z nimi, jeśli nie odrzucimy ich zagrywką od siatki, a i tak na wysokiej piłce mają wysoką skuteczność. Musimy zagrać na dużym ryzyku z otwartą przyłbicą - powiedział selekcjoner Polek Jacek Nawrocki. W obecnym sezonie Polska spotkała się z Serbią w Lidze Narodów i przegrała 0:3, choć rywalki wystąpiły w rezerwowym składzie. - Z Serbkami będzie wojna na siatce, cała siła skupi się zapewne na ataku i bloku. Trzeba rzucić wszystkie siły na to spotkanie i nie będzie "zmiłuj się". Na ten mecz właśnie czekałyśmy i możemy spełnić swoje marzenia - powiedziała libero polskiej drużyny Maria Stenzel. Jeśli Polki przegrają, to będą miały jeszcze jedną szansę uzyskania przepustki olimpijskiej - w kontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym w styczniu przyszłego roku.