- Im dalej zajdziesz w turnieju, tym więcej chcesz ugrać. Dlatego naprawdę nie będziemy zadowalać się srebrnym medalem i w sobotę powalczymy o złoto. Nie ma znaczenia, z kim zagramy w finale - mówiła Skowrońska-Dolata na konferencji prasowej. Polki aż cztery spotkania w Baku kończyły w tie-breaku, w trzech z nich zanotowały zwycięstwa (z Turcją, Niemcami i Serbią). Skrzydłowa reprezentacji przyznała, że niektóre z tych meczów można było szybciej wygrać. - Jak wrócimy do domu, nasi fani będą mówić, że prawie z każdego meczu potrafiłyśmy zrobić horror. Tak w rzeczywistości było, ale parę spotkań mogłyśmy zakończyć w trzech lub czterech setach. Dziś nie było inaczej, ale pokazałyśmy też spokój, cierpliwość i dużą odporność, dzięki czemu udało nam się pokonać przeciwnika - dodała. Skowrońska-Dolata do kadry wróciła po roku przerwy i nie ukrywała, że bardzo przydał jej się ten odpoczynek. - Potrzebowałam przerwy, bo czułam, że osiągnęłam kres moich fizycznych możliwości. Musiałam się zregenerować i naładować baterie. Teraz jestem bardzo szczęśliwa, że wróciłam, że jestem razem z tą grupą. Co do mojej pozycji na boisku, to tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, gdzie gram - stwierdziła. Kapitan i najbardziej utytułowana zawodniczka reprezentacji Serbii Jelena Nikolić przyznała, że Polska była odrobinę lepsza i zasłużyła na awans do finału. - W tej chwili jestem bardzo rozczarowana, że nie awansowałyśmy do finału. Gratuluję Polkom, były bardziej skoncentrowane i wykazały więcej odwagi w decydujących momentach. Dlatego też może bardziej zasłużyły na finał niż my. Miałyśmy dwa dni temu niesamowicie ciężki mecz ćwierćfinałowy z Belgią i najwyraźniej jego trudy jeszcze dziś odczuwałyśmy. Myślę, że jednak też zasłużyłyśmy na medal w tym turnieju - powiedziała.