O swoich problemach opowiedziała w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". Stwierdzono u niej nerwicę i napady lękowe. Konieczne było leczenie farmakologiczne. - Zaczęło się rok temu - wyznaje Smarzek-Godek. - Dopadło mnie najpierw w domu, a później znienacka na treningu podczas zgrupowania w Szczyrku przed Ligą Narodów. W trakcie takiego ataku miałam duszności, ucisk w gardle, kłucie w klatce piersiowej, drętwienie kończyn. Najzwyczajniej w świecie bałam się tego, co się ze mną dzieje. Trener kadry kobiet, Jacek Nawrocki, uspokajał. Od razu wiedział, że to dolegliwości na tle nerwowym. Widział już takie przypadki wcześniej. Jak się okazało, miał rację. - Trafiłam do świetnego psychiatry, dostałam leki psychotropowe, ale nie za mocne, tak żebym mogła normalnie grać - wspomina liderka "Biało-Czerwonych". - Gdyby ktoś popatrzył na mnie z boku, w życiu by się nie domyślił, że mam jakieś problemy