Na początek drugiej kolejki Siatkarskiej Ligi Narodów polskie siatkarki stawiły czoła w Makau mistrzyniom olimpijskim, faworyzowanej reprezentacji Chin. Miejscowe w pierwszych trzech meczach odniosły w Ningbo dwa zwycięstwa, a nasz zespół dwa razy w USA schodził z parkietu pokonany, a jedyny triumf zanotował nad Włoszkami (3:2). Wielkim faworytem wtorkowego pojedynku były Azjatki, choć przyszło im grać bez urlopowanej Ting Zhu. Tak czy siak potęga ten mecz miała wygrać, a nasz zespół mógł i z pewnością chciał sprawić niespodziankę. Biało-Czerwone bez kompleksów ruszyły do walki z potęgą i na początku meczu obie ekipy szły łeb w łeb. Bardzo dobrze atakowały Chinki, a odpowiadała im Malwina Smarzek, która tak w ataku, jak i na zagrywce, prezentowała się wyśmienicie (5:4, 8:8). Chinki szły po swoje, atakowały raz za razem i zaczęły podbijać ataki przyjezdnych. Nasz zespół nieco się zaciął w tym elemencie, blokiem zatrzymana została Martyna Grajber i zrobiło się 12:10 dla Chin. Jacek Nawrocki zaraz poprosił o przerwę, ale niewiele to zmieniło. Chinki świetnie czytały naszą grę, podbijały piłkę w obronie i zadawały kolejne ciosy. Na lewym skrzydle brylowała Yingying Li, która raz za razem umieszczała piłkę w naszym boisku (16:11). Impas przerwał wreszcie błąd rywalek, a po chwili Julia Nowicka pojawiła się na zagrywce i zaczęła straszyć Chinki (14:16). Postawa świetnej 19-latki dodała otuchy całej drużynie, ale napór ze strony faworytek był nie do przełamania, zwłaszcza dla obijanej zagrywką Grajber (14:20). Selekcjoner Nawrocki sięgnął po zmiany, nie było na co czekać, bo partia umykała w szybkim tempie. Wspaniale w defensywie grały siatkarki Jenny Lang Ping, szybko i efektownie rozgrywała Ding Xia, a nasz zespół był w stanie na tym poziomie rozgrywać jedynie niektóre akcje (18:23). Wreszcie Yingying Li z drugiej linii wykończyła kolejną kontrę i dała drużynie triumf w partii pierwszej (25:18). Polki nie zrażały się porażką na początek, ruszyły do walki od pierwszych piłek w partii numer dwa i po świetnych zagraniach Smarzek - w bloku, ataku, a po chwili także na zagrywce - prowadziły nawet 6:4. Chinki musiały tym razem gonić, nawet niezawodna Li nadziała się na nasz blok i cały czas na tablicy wyników dwa "oczka" więcej od miejscowych miały siatkarki Jacka Nawrockiego (8:6). Dobry wynik był rezultatem nie tylko gry Smarzek, bo na drugiej flance odciążyła ją w ataku Natalia Mędrzyk, która co rusz znajdowała sposób na oszukanie chińskiego bloku na siatce. Te dwie siatkarki prowadziły nas po wygraną (11:9), a jeszcze jeden punkt dorzuciła nam Li, która w kontrze posłała piłkę w aut (9:12). Bardzo dobrą pracę Polki wykonywały w polu serwisu, a Chinki całkiem zgubiły rytm gry i po punktowym bloku Zuzanny Efimienko Biało-Czerwone prowadziły już 14:9. Kolejne punkty dorzuciły Efimienko w bloku i Smarzek w ataku, zrobiło się 17:10 i reprezentacja Polski miała rywalki na widelcu. Walka znów nabrała rumieńców, trenerzy skrzętnie korzystali z powtórek "challenge", a Chinki popełniały błąd za błędem i napędzały naszą grę (12:19). Wreszcie znalazły sposób blokiem na Smarzek i trener Nawrocki poprosił o przerwę. Po niej nasza atakująca sprytnie kiwnęła za blok (20:14), poprawiła mocnym atakiem, a Agnieszka Kąkolewska na siatce zatrzymała Liu (22:16). Piłkę setową, po świetnej końcówce, wygrała nam rezerwowa Emilia Mucha, która wspaniale spisała się w bloku (25:17). Mistrzynie olimpijskie straciły rytm gry, zgubiły gdzieś koncentrację i pozwoliły reprezentacji Polski prowadzić grę po swojemu od pierwszych akcji seta numer trzy. Malwina Smarzek tylko czekała na taką okazję, zaraz jęła kończyć atak po ataku i Polska prowadziła bezapelacyjnie (4:1, 8:4). Biało-Czerwone szły jak po swoje, a Smarzek poszła na zagrywkę i serią mocnych ciosów pognębiła reprezentację Chin (11:4). Przewaga byłaby jeszcze wyższa, ale Grajber nie skończyła piłki w ataku i zaraz Li obiła nasz blok w kontrze. Odpowiedziała jej Smarzek, która z prawej flanki huknęła jak z armaty i nawet libero Lin Li nie była w stanie podbić piłki (5:13). Jenny Lang Ping poprosiła o przerwę i długo korygowała ustawienie zespołu, który zupełnie stracił inicjatywę. A nasze szły po swoje. Marlena Pleśnierowicz pokazała się w bloku, po chwili świetnie rozegrała piłkę do Smarzek, która trafiła po prostej i dała nam rekordowe dziesięć punktów zapasu (16:6). Biało-Czerwone nokautowały mistrzynie olimpijskie na ich terenie, aż miło było patrzeć, bo tak dobrze kadra nie grała od wielu miesięcy. I gdy wydawało się, że set padnie naszym łupem, coś się zacięło. Polki nie mogły trafić w ataku, zepsuły trzy piłki i zrobiło się nerwowo (12:19). Na szczęście Smarzek, dzięki pomocy wideoweryfikacji, zdobyła dla naszej drużyny punkt na przełamanie (20:12), a po chwili tak samo postąpiła Mędrzyk (21:14). Chinki niestrudzenie ścigały i próbowały wyrównać wynik partii, ale po sprytnym ataku Martyny Łukasik szczęście było o krok (23:16). Wielkie nerwy na parkiecie zakończyły się po kolejnym wybornym ataku Malwiny Smarzek (25:18). Polska objęła prowadzenie z mistrzyniami olimpijskimi i do szczęścia nie brakowało już wiele. Wystarczyło "tylko" wygrać seta numer cztery i zamknąć zawody zasłużonym zwycięstwem. Sęk w tym, że Chinki tym razem twardo się postawiły, odzyskały skuteczność i grały coraz lepiej w ataku, co było jeszcze chwilę wcześniej ich bolączką. Odzyskała wigor Li, a nasza kadra znów musiała znaleźć sposób, żeby ją zatrzymać (4:6). Klasą dla siebie była oczywiście Smarzek, która trafiała raz po raz i dawała nam nadzieję na dobry wynik (10:11, 13:14). Jenny Lang Ping bardzo uważnie prowadziła zespół, każdą piłkę dokładnie analizowała, by nie dać znów rozpędzić się Biało-Czerwonym. A te naciskały, broniły - słowa uznania należą się tutaj Agacie Witkowskiej - aż po bloku duetu Efimienko - Grajber nie zrobiło się 15:15. I kiedy wydawało się, że nasz zespół wrócił na dobre tory, pojawiły się błędy własne i zaraz reprezentacja Chin wyszła na prowadzenie 18:15. Ofiarnie grał nasz zespół w obronie, ciężko pracował, ale reprezentacja Chin kontrolowała grę i nie zamierzała oddawać przyjezdnym wygranej przed własnymi kibicami (19:17). Obie ekipy popełniały sporo błędów w końcówce partii, ale niestety nasz więcej. Smarzek nadziała się na blok (18:22), a Azjatki odpowiedziały udanymi kontrami i były blisko szczęścia (23:18). Jeszcze Mędrzyk trafiła zagrywką, dwa razy zadziałał nasz blok i zrobiło się bardzo ciekawie (22:23). Został punkt do szczęścia, ale wtedy Li obiła nasz blok na skrzydle, a Smarzek mocny atak posłała za linię boczną i set dobiegł końca (22:25). Piąty set znakomicie rozpoczął się dla reprezentacji Polski. Akcje były długie, zacięte i pełne walki, ale punkty zdobywały tylko Polki (3:0). Chinki zaraz się przegrupowały, ruszyły do walki, a nasze siatkarki pomagały im niestety prostymi błędami, trwoniąc przewagę (5:4). Do akcji wkroczył więc Jacek Nawrocki, ale miejscowe złapały wiatr w żagle i zaczęły trafiać atak za atakiem (6:5). W końcu słabą passę przerwała mocnym atakiem Smarzek, ale szybko mistrzynie olimpijskie odpowiedziały naszej drużynie. W bardzo trudnej sytuacji atak skończyła Duan Fang i zrobiło się 9:7 dla Azjatek. Biało-Czerwone musiały zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę i tak zrobiły. Dwa świetne ataki Mędrzyk sprawiły, że zrobiło się 9:9, a chwilę później Julia Nowicka trafiła dwa razy zagrywką i dała nam prowadzenie 11:9. Wspaniała 19-latka nękała przeciwniczki serwisem i niemal w pojedynkę odwróciła losy seta. Emocje sięgały zenitu, nasze nie skończyły ataku, ale w odpowiedzi Gong uderzyła po siatce w aut. Polska prowadziła 13:11, Smarzek miała piłkę w górze i znów Chinki potrafiły się obronić. Kolejną już na szczęście skończyła (14:12), a mecz zamknął wspaniały blok Agnieszki Kąkolewskiej na środku siatki (15:12). Dzięki wygranej z Chinami, aktualnym mistrzem olimpijskim, Polska ma w Siatkarskiej Lidze Narodów dwa zwycięstwa w czterech meczach. W środę w Makao Biało-Czerwone czeka starcie z reprezentacją Serbii, czyli aktualnymi wicemistrzyniami olimpijskimi i mistrzyniami Europy. Początek spotkania o godzinie 11:30 czasu polskiego. Chiny - Polska 2:3 (25:18, 17:25, 18:25, 25:22, 12:15) Sędziowali: Ismail Alblooshi (ZEA), Władimir Olejnik (Rosja) Widzów: ok. 3000 Przebieg meczu: I set: 8:7, 12:10, 16:11, 20:14, 25:18II set: 6:8, 9:12, 10:16, 14:20, 17:25III set: 4:8, 5:12, 6:16, 12:20, 18:25IV set: 8:6, 12:10, 16:15, 20:17, 25:22V set: 0:3, 4:5, 8:7, 9:12, 12:15 Chiny: Ding Xia (2), Ni Yan (9), Yuanyuan Wang (3), Xiaotong Liu (8), Fangxu Wang (6), Yingying Li (19), Lin Li (libero) oraz Mingyuan Hu (9), Yichan Zhang, Xiangyu Gong (8), Yao Di, Mengjie Wang (libero), Duan Fang (9) Polska: Marlena Pleśnierowicz (5), Malwina Smarzek (35), Natalia Mędrzyk (11), Martyna Grajber (3), Agnieszka Kąkolewska (10), Zuzanna Efimienko (9), Agata Witkowska (libero) oraz Julia Nowicka (3), Martyna Łukasik (2), Emilia Mucha (3).