- Wiedziałem, że dziewczyny bardzo chcą mojego powrotu, ale że zrobią coś takiego, nie miałem pojęcia - powiedział zaskoczony Andrzej Niemczyk. Zaskoczenia nie krył także prezes PZPS Mirosław Przedpełski. - Być może ten list już wpłynął do zarządu, a mnie nikt jeszcze nie zdążył poinformować. Chcieliśmy brać opinię dziewczyn pod uwagę, ale przecież zawodniczki trenera nie wybierają - stwierdził Przedpełski. - Niemczyk na stanowisko trenera reprezentacji nie wróci - dodał sternik polskiej siatkówki. - Rozmawiałem z prezesem Przedpełskim i powiedziałem, że na stanowisku mi nie zależy. Zależy mi na dziewczynach. Trzeba im znaleźć dobrego trenera. Takiego, który to pociągnie. Prezes powiedział nawet, że wybierzemy go z moją pomocą. Ja sam staję na końcu kolejki. Jeśli nikt się nie znajdzie, jestem cały czas do dyspozycji. Boli mnie tylko, gdy dzieją się takie rzeczy, jak podczas mistrzostw świata - podkreślił Niemczyk, który dwukrotnie doprowadził biało-czerwone do tytułu mistrzyń Europy. Oprócz Niemczyka i prezesa PZPS zaskoczone były także niektóre zawodniczki. Natalia Bamber nie chciała komentować publikacji listu. - Tydzień temu dostałam sms-a od jednego z menedżerów z pytaniem, co sądzę o takiej inicjatywie. Odpowiedziałam, że potrzebuje czasu, żeby się do tego ustosunkować, ale nikt potem do mnie nie dzwonił w tej sprawie. Dzisiaj dowiedziałam się, że jestem podpisana pod listem, którego treści nawet nie znam - mówiła Maria Liktoras. Listu nie podpisały Małgorzata Glinka i Agata Mróz "ze względu na nieprzewidywalny stan zdrowia w 2007 roku". Jednak Glinka i Mróz "pozostawiają sprawę otwartą (...), informując jednocześnie, że nie mają nic przeciwko dalszej współpracy z trenerem Andrzejem Niemczykiem". - Oczy się szklą, jak się coś takiego słyszy. Takie słowa o człowieku, który potrafi opieprzyć, wyrzucić z treningu, z kadry... - zakończył Niemczyk.