Nawrocki na pierwsze w tym roku zgrupowanie nie powołał kilku zawodniczek, które w ostatnich latach decydowały o obliczu reprezentacji. "Wolne" dostały m.in. rozgrywające Joanna Wołosz i Marlena Kowalewska, atakująca Malwina Smarzek-Godek, przyjmująca Natalia Mędrzyk oraz środkowe Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Klaudia Alagierska i Agnieszka Kąkolewska. Selekcjoner sięgnął po kilka młodszych, nieco mniej znanych zawodniczek - Paulinę Damaske, Karolinę Drużkowską, Oliwię Bałuk. Szkoleniowiec długo musiał czekać na "zielone światło", by móc rozpocząć pracę z kadrą. Ostatecznie czwartego czerwca 16 zawodniczek rozpoczęło w Szczyrku pierwsze w tym sezonie zgrupowanie. Nawrocki nie ukrywa, że różniło się ono od obozów z poprzednich lat."Przede wszystkim okoliczności, konieczność zachowania tych wszystkich procedur - to było coś nowego. Na pewno były też emocje, że spotkamy się po blisko trzymiesięcznej absencji od treningów na sali. Oczywiście, to nie jedyne różnice. Zwykle zaczynamy pracę z dziewczynami krótko po rundzie play off, po zakończeniu sezonu ligowego. Zawodniczki są wtedy cały czas w grze i trzeba tylko je "odświeżyć" i podleczyć urazy. Teraz zaczęliśmy zupełnie z innego pułapu - od zabezpieczenia motorycznego i siłowego. W tym tkwiła największa różnica" - powiedział Nawrocki.Jak dodał, plan, który wcześniej sobie założył, został zrealizowany w stu procentach."Jeśli chodzi o treningi stricte siatkarskie, to ten program nawet udało się przyspieszyć, bowiem dziewczyny po tych pierwszych zajęciach z piłkami wyglądały bardzo dobrze" - zaznaczył.