Polskie siatkarki pokonały w niedzielę wieczorem Włochy 3:1 i zapewniły sobie w ten sposób awans do przyszłorocznych igrzysk w Paryżu. Po meczu nasze zawodniczki oddały się nieskrępowanej radości. Joanna Wołosz znalazła jednak moment, by poruszyć poważny wątek. Liderka polskiej kadry opowiedziała o hejcie, z jakim musi się mierzyć od wielu tygodni. - Nie zasługuję na taką krytykę. Ja sobie z nią poradzę. Spakuję torbę i z psem, autem pojadę do Włoch, gdzie nikomu nie muszę nic udowadniać. Tam znają moją wartość i ja sama ją znam. Ja sobie poradzę, ale inne dziewczyny niekoniecznie. Żyjemy w tak dziwnych czasach, że nie wiadomo, jak kogoś coś takiego trafi - powiedziała w rozmowie z TVP Sport. Polska siatkarka zapomniała o problemach. Teraz może triumfować Psycholog sportu po wyznaniu Wołosz: Każdy człowiek ma prawo wymagać szacunku Ta sama redakcja porozmawiała nazajutrz z psycholog sportu, Anną Cieślak. Jej zdaniem istnieje bardzo wyraźna granica między krytyką a hejtem. Nie zgadza się natomiast z kuriozalnymi opiniami, że sportowcy muszą sobie radzić z każdym rodzajem presji. A o prawdziwej presji mogą mówić rzekomo jedynie... lekarz lub pielęgniarka. - Takie opinie są bardzo szkodliwe. To zabieranie prawa do bycia człowiekiem, do przeżywania pewnych emocji. To jest nawet trochę toksyczne. To nie jest w porządku. Mamy teraz zebrać wszystkie zawody, w których zarabia się dużo i powiedzieć "oni to nie mają problemów, bo mają pieniądze"? Zapominamy o tym, że jeżeli sportowcy mają wysokie wynagrodzenie, to po prostu sobie na to zapracowali - wyjaśnia Cieślak. Legenda kobiecej siatkówki zachwycona. "Elegancka kadra i wielki sukces" - Każdy człowiek ma prawo wymagać od innych szacunku. To, że sportowcy są osobami publicznymi, nie daje przyzwolenia na to, by ich hejtować czy wyładowywać na nich jakieś emocje. Każdy ma prawo do odczuwania presji z różnych powodów - dodaje pani psycholog.