Kolumbia to 22. zespół rankingu FIVB. Nie występuje w Lidze Narodów, w dwóch pierwszych meczach ugrała tylko jednego seta. Polska też się na niej nie potknęła i wykonała zadanie na trzecią kolejkę turnieju w Łodzi. W poprzednim spotkaniu, z Koreą Południową, trener Stefano Lavarini dał szansę kilku rezerwowym, a potem - po przegranym secie - wracał do podstawowego składu. Tym razem postanowił więc nie ryzykować i od razu posłał na boisko wszystkie czołowe zawodniczki. Początek "Biało-Czerwonych" był znakomity. Kolumbijki popełniały błędy, rozpoczęło się od prowadzenia Polski 5:0. Niedługo przewaga wzrosła do siedmiu punktów po asie serwisowym Olivii Różański. Z czasem impet polskiej drużyny nieco wygasł, zagrywką zaskoczyła ją Maira Ospino. Kłopoty na lewym skrzydle miała Różański, która skończyła zaledwie dwa z dwunastu ataków. Przewaga topniała w oczach. W aut zaatakowała nawet Magdalena Stysiak, Polska prowadziła tylko 14:13. Wtedy jednak - ponownie przy zagrywkach Różański - zdobyła pięć punktów z rzędu. Tak jak w poprzednich meczach, nieźle funkcjonował blok. Co prawda Polki na chwilę jeszcze "zacięły" się w końcówce, ale wygrały 25:21. Polska siatkarka eksploatowana do granic. Musi wydusić resztki sił Kolumbijki zaskoczyły w drugim secie. Potem Polki opanowały sytuację Jeszcze dzień przed spotkaniem - przed odprawą wideo - polskie siatkarki przyznawały, że o Kolumbii nie wiedzą niemal nic. Poprzednio obie drużyny grały ze sobą przed sześciu laty, gdy w meczu drugiej dywizji World Grand Prix "Biało-Czerwone" wygrały 3:0. W tamtym meczu wystąpiły Joanna Wołosz, Agnieszka Korneluk i Monika Gałkowska. Ta ostatnia we wtorek po raz pierwszy na turnieju w Łodzi była do dyspozycji trenera. W poprzednich spotkaniach była przebrana w koszulkę libero, dolegały jej problemy ze zdrowiem. Z Kolumbią pojawiła się na boisku już w pierwszym secie, w ramach podwójnej zmiany. Problemy polskich siatkarek rozpoczęły się w drugim secie. Tym razem pięć pierwszych akcji wygrały rywalki, a zdenerwowany Lavarini poprosił o przerwę. Miał zastrzeżenia przede wszystkim do sposobu, w jaki atakują jego zawodniczki. Drużyna zaczęła odrabiać straty, po zagrywce Martyny Łukasik przegrywała już tylko 8:9. Wyrównać udało się przy stanie 11:11, objąć prowadzenie po bloku Korneluk przy ataku Amandy Coneo. W końcu efektownym atakiem z drugiej linii popisała się Różański, przewaga sięgnęła trzech punktów. Różnica jeszcze się zwiększyła przy zagrywkach wprowadzonej z rezerwy Katarzyny Wenerskiej. Seta wygranego 25:21 atakiem z prawego skrzydła skończyła Gałkowska. Martyna Czyrniańska znów w grze. Polskie siatkarki z kompletem punktów w kwalifikacjach do IO Wtorek nie sprzyjał frekwencji w łódzkiej Atlas Arenie. Na trybunach było mniej kibiców niż w trakcie meczów ze Słowenią i Koreą Południową. Na początku trzeciego seta w fani nie widzieli już takich serii punktów, jak w poprzednich partiach. Ale to "Biało-Czerwone" zaczęły sobie budować przewagę. Kolejnym blokiem popisała się Korneluk, różnica wzrosła do siedmiu punktów. Rywalki coraz częściej się myliły, Polki kontrolowały grę. Lavarini posłał na boisko wracającą po problemach zdrowotnych Martynę Czyrniańską, która opuściła niedawne mistrzostwa Europy. Spotkanie kończyła już mocno odmieniona szóstka, która przypieczętowała wygraną 25:13. W środę reprezentację Polski czeka czwarty mecz w Atlas Arenie. Tym razem rywalem będzie reprezentacja Tajlandii, która - mimo porażki 1:3 - nieźle spisała się w w starciu z faworyzowanymi Włochami. Polska: Stysiak, Korneluk, Łukasik, Wołosz, Jurczyk, Różański - Stenzel (libero) oraz Szczygłowska, Wenerska, Gałkowska, Czyrniańska, Fedusio Kolumbia: Segovia, Olaya, Marin, Sheila,Ospino, Coneo - Toro (libero) oraz Grajales, Zapata, Cuartas, Manco Polska siatkarka pobiła rekord? Już spuściła głowę, ale był ciąg dalszy