Ten mecz mógł mocno ograniczyć szanse polskich siatkarek na awans na igrzyska już z łódzkiego turnieju. Wygrana sprawia jednak, że nadal wszystko mają we własnych rękach. Ale zwycięstwo nie przyszło łatwo. Po porażce z Tajlandią siatkarki reprezentacji Polski sporo mówiły o tym, że grają falami. Jeśli mecz z Niemcami miał być pod tym względem przełomem, nadzieje umarły już w pierwszych minutach. "Biało-Czerwone" rozpoczęły niemal tak źle, jak z Tajlandią - przegrały cztery pierwsze akcje. Trener Stefano Lavarini jeszcze chwilę wytrzymał, ale przy stanie 4:9 poprosił o czas. "Zacznijmy pracować!" - apelował do swoich zawodniczek, które miały problemy i z przyjęciem, i z kończeniem ataków. Polki nieco zmniejszyły straty, ale Niemki szybko zaczęły szukać zagrywkami słabiej przyjmującej Martyny Czyrniańskiej. Lavarini tym razem postawił w podstawowym składzie na 19-latkę, która zastąpiła przeżywającą ostatnio problemy Olivię Różański. Punkt dla Niemek zdobyła nawet libero Anna Pogany, bo po jej interwencji w obronie żadna z Polek nie podbiła piłki wracającej na ich stronę. Ale i Niemki zaczęły popełniać błędy. Gospodynie przegrywały już tylko 16:18. Końcówka należała jednak do rywalek, które zdobywały ważne punkty blokiem. Polska przegrała 20:25. Sensacja w kwalifikacjach olimpijskich siatkarek. Mistrzynie świata na deskach Wejście Katarzyny Wenerskiej pomogło Polsce. Thriller w końcówce seta Po porażce z Tajlandią "Biało-Czerwone" były dopiero czwarte w tabeli turnieju w Łodzi. W dodatku przegrana kosztowała je ponad dziewięć punktów w rankingu FIVB. Po pierwszych piątkowych meczach wyprzedziła je w nim Japonia, Polska spadła na ósme miejsce. W drugiej partii meczu z Niemcami gospodynie nie przespały już pierwszych akcji. Gra była wyrównana, pierwszym w tym meczu asem serwisowym dla Polski popisała się Czyrniańska. Rywalki zablokowały atak Magdaleny Stysiak, ow aut zaatakowała Czyrniańska. Przy trzech punktach przewagi rywalek Lavarini zdecydował się na rzadko oglądaną zmianę rozgrywającej - Joannę Wołosz zastąpiła Katarzyna Wenerska. Poirytowany Lavarini zwracał uwagę Agnieszce Korneluk czy Marii Stenzel. W końcu gra jego drużyny zaczęła się jednak zazębiać. Bloki, zwłaszcza w wykonaniu Korneluk, pomogły doprowadzić do remisu 13:13. A gdy przypomniała o sobie Stysiak, Polki prowadziły 18:16. Niemki szybko wyrównały, ale Polki zanotowały serię świetnych akcji przy zagrywkach Wenerskiej i prowadziły 24:20. Zmarnowały jednak cztery piłki setowe i dopiero po grze na przewagi wygrały 27:25. Stefano Lavarini szukał optymalnego składu. Vital Heynen z żółtą kartką Lavarini, zwykle oszczędny w zmianach, tym razem mocno szukał optymalnego zestawienia. Wprowadził na boisko Kamilę Witkowską, która zastąpiła Korneluk. Niemki straciły skuteczność, Polki zaczęły dokładać punkty blokiem i odskoczyły na trzy punkty. Przewagę niemal straciły po kuriozalnej akcji, w której biegnąca do wystawy Wenerska zderzyła się z Magdaleną Jurczyk. Rękę podały im jednak rywalki, w aut huknęła Lina Alsmeier. W ważnych momentach ataki kończyły za to polskie przyjmujące - i Czyrniańska, i Martyna Łukasik. Ta pierwsza zdobyła ostatni punkt seta, ustalając wynik na 25:21. Vital Heynen znowu to zrobił. Wyjątkowe zachowanie przed meczem z Polską Dość pewna wygrana wcale jednak nie oznaczała, że od tej pory będzie już łatwo i przyjemnie. W końcu Niemki wygrały już w Atlas Arenie dwa spotkania po tie-breakach. Czwarty set to więc z jednej strony bloki Polek, z drugiej świetne zagrywki Niemek. A kiedy znów zaczął szwankować polski atak, gospodynie przegrywały 9:12. Lavarini znów się frustrował, ale pogoń długo Polek nie przynosiła efektu. Emocje rosły, trener rywalek Vital Heynen obejrzał żółtą kartkę. Ale jego drużyna nie oddała prowadzenia. Po autowej zagrywce Stysiak wygrała 25:22. Euforia w Atlas Arenie. Polskie siatkarki wciąż w grze o igrzyska olimpijskie Emocje w tie-breaku rozpoczęły się jeszcze przed pierwszą akcją, bo długo trwały dyskusje Heynena przy słupku sędziowskim. Na boisko po polskiej stronie wróciła Korneluk. Denerwowała się Stysiak, która po nieudanej akcji szarpała siatkę. Obie drużyny popełniały sporo błędów w polu zagrywki, ale przy zmianie stron to Polki prowadziły 8:7. Siatkarki Lavariniego ratowały się blokiem, piłki w obronie podbijała Aleksandra Szczygłowska. W końcówce Niemki pomyliły się w ataku i Polska miała dwie piłki meczowe. Ostatni punkt blokiem zdobyła Czyrniańska i w Atlas Arenie zapanowała euforia. "Biało-Czerwone" rozegrają jeszcze w Łodzi dwa spotkania. W sobotę ich rywalkami będą Amerykanki, a w niedzielę Włoszki. Z Łodzi Damian Gołąb Polska: Stysiak, Korneluk, Czyrniańska, Wołosz, Jurczyk, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Wenerska, Gałkowska, Szczygłowska, Różański, Witkowska, Fedusio Niemcy: Kastner, Alsmeier, Weitzel, Stigrot, Scholzel, Emonts - Pogany (libero) oraz Drewniok, Strautz, Straube, Strubbe To największa bolączka polskich siatkarek? Problem trwa od mistrzostw Europy