Reprezentacja Polski pod wodzą Stefano Lavariniego przeszła wspaniałą przemianę. Nie ma wątpliwości, że włoski szkoleniowiec w naszej kadrze bardzo dużo zmienił, a drużyna pod jego wodzą z roku na rok czyni kolejne kroki do przodu. Efektem tego był medal, jaki udało się zdobyć w tegorocznej Lidze Narodów. Polki w meczu o brąz pokonały Amerykanki i osiągnęły historyczny sukces. Tamtej turniej był jednak jedynie początkiem sezonu kadrowego, a najważniejszy cel czekał na siatkarki na samym jego końcu. Mowa rzecz jasna o kwalifikacjach olimpijskich do igrzysk w Paryżu. Naszej kadry żeńskiej nie widzieliśmy na tym najbardziej prestiżowym siatkarskim turnieju od igrzysk w Pekinie w 2008 roku. Wówczas Polki nie wyszły nawet z grupy, wyprzedzając jedynie Wenezuelę. Vital Heynen znowu to zrobił. Wyjątkowe zachowanie przed meczem z Polską Nasze siatkarki przed igrzyskami w Paryżu dostały już na starcie prezent. Jeden z trzech turniejów kwalifikacyjnych odbywa się bowiem w Łodzi, więc nasze panie mogły od pierwszej do ostatniej piłki liczyć na wsparcie kibiców. Sytuacja po pierwszych trzech meczach z odpowiednio: Słowenią, Koreą Południową i Kolumbią była bliska idealnej. Biało-Czerwone wygrały te spotkania, tracąc ledwie seta. Porażka z Tajlandią skomplikowała sytuację Polek Problem pojawił się jednak po starciu z Tajlandią, które Polki przegrały po tie-breaku. Nasza kadra wówczas stanęła w obliczu naprawdę skomplikowanego wyzwania, bo przed nią były mecze z coraz mocniejszymi rywalkami. Na pierwszy ogień przyszła drużyna Niemiec, która prowadzona jest przez lubianego w naszym kraju Vitala Heynena. Zwycięstwo w tym meczu było obowiązkiem, a zespół dowodzony przez Lavariniego się z niego wywiązał. Dzięki tej victorii nasza reprezentacja wciąż może marzyć o grze na igrzyskach olimpijskich bezpośrednio po kwalifikacjach, choć sytuacja daleka jest od komfortowej. Aby być pewnym gry w Paryżu, Polki muszą zająć jedno z dwóch pierwszych miejsc w ośmiozespołowej grupie. Liderkami walki o występ na paryskim turnieju w naszej grupie są Włoszki. Za ich plecami plasują się Amerykanki. Z oboma tymi zespołami Polska będzie grać w weekend. Nie zatrzymują się po wygranej z Polską. Siatkarki znów pokazały moc Obecnie po wygranej z Niemkami Biało-Czerwone mają 12 punktów na koncie. Dzięki temu zrównały się punktami z liderkami, ale mają rozegrany jeden mecz więcej. Wieczorem w Łodzi między sobą zmierzą się dwa teoretycznie najlepsze zespoły w tej grupie, a więc USA i Włochy. Po zakończeniu tego spotkania Polska prawdopodobnie "będzie na igrzyskach". Aby stało się inaczej, w wieczornym meczu musiałoby dojść do tie-breaka. Wówczas zarówno Amerykanki, jak i Włoszki będą miały na koncie minimum 13 punktów, a także lepszy stosunek setów. To powoduje, że Polska spadnie na trzecie miejsce w grupie. Wciąż jednak siatkarki Lavariniego będą miały wszystko w swoich rękach. Wygranie dwóch kolejnych meczów za trzy punkty pozwoli im uzyskać 18 punktów w grupie, a także zabrać niezwykle cenne oczka swoim rywalkom. Pamiętajmy, że najważniejsza jest liczba zwycięstw. Tych wówczas będziemy mieć sześć. Zwycięstwa z USA i Włoszkami zapewnią Polsce awans na igrzyska w Paryżu. Awans na bazie rankingu FIVB? To możliwe Można sobie jednak niestety wyobrazić scenariusz, w którym Biało-Czerwone nie kwalifikują się do igrzysk bezpośredni po turnieju w Łodzi. Co wtedy? Szanse na awans wciąż istnieją. Z regulaminu kwalifikacji wynika, że na turnieju zagra pięć najlepszych drużyn rankingu FIVB, które nie dostały się na prestiżowy turniej z kwalifikacji międzykontynentalnych. Jest jednak jeden istotny kruczek prawny. Po pierwsze mówimy tu o rankingu, który zostanie opublikowany po fazie zasadniczej Ligi Narodów 2024, a więc 17 czerwca 2024 roku. Dodatkowo pierwszeństwo mają tu zespoły z tych kontynetów, które nie mają jeszcze kwalifikacji na igrzyska. Można więc założyć, że tak naprawdę miejsca są cztery, bo jedno wolne powędruje do reprezentacji z Afryki. Ależ gest Wilfredo Leona. Organizuje licytację i ogłasza. "Obiekt kolekcjonerski" Gdybyśmy mieli układać listę zespołów na bazie obecnego rankingu FIVB kobiet, to Polska miałaby pewne miejsce w tej imprezie. Aktualnie bowiem nasza drużyna z dorobkiem 322 punktów plasuje się na siódmym miejscu w tym zestawieniu. Przed nią są: Turcja, Włochy, USA, Serbia, Brazylia, Chiny. Z tych drużyn na dziś pewne miejsce w Paryżu miałyby Serbki, Turczynki, Włoszki oraz Amerykanki. Przy czterech wolnych miejscach do gry w Paryżu zakwalifikowałyby się więc na bazie rankingu Brazylijki oraz Chinki, a nasza kadra jako trzecia dostałaby przepustkę na igrzyska. Problem jednak w tym, że zespoły będą kwalifikować się na bazie rankingu, który poznamy za dziewięć miesięcy. Do tego czasu mogą nastąpić pewne przetasowania, które dla naszej drużyny korzystne nie będą.