Polki w Quezon City mierzą się z mocniejszymi rywalkami niż w czasie pierwszego turnieju Ligi Narodów. To widać po wynikach. Po porażce z Japonią i wygranej z Tajlandią tym razem nie miały zbyt wiele do powiedzenia w starciu z Amerykankami. Trener Stefano Lavarini w piątkowym spotkaniu kontynuował poszukiwania atakującej. W składzie na turniej na Filipinach nie znalazła się żadna siatkarka, która na co dzień gra na tej pozycji. Tym razem ustawił tam przyjmującą Martynę Czyrniańską. Joannę Wołosz na rozegraniu zastąpiła zaś Katarzyna Wenerska. Przemeblowany skład w pierwszym secie nie poradził sobie z rywalkami. Co prawda od początku skutecznie atakowała Czyrniańska, ale problemy miały pozostałe polskie siatkarki. Szybko z amerykańskim blokiem zderzyła się choćby Martyna Łukasik. Rywalki na przerwę techniczną zeszły z czteropunktowym prowadzeniem, a tuż po niej wygrały trzy kolejne akcje. Problemy “Biało-Czerwonym" sprawiały serwisy Anny Stevenson, niemal nie do zatrzymania w ataku była Alexandra Frantti. Polki w pierwszym secie zdobyły zaledwie 12 punktów. Trener narzeka na zagrywkę, Polki przegrywają Reprezentacja Stanów Zjednoczonych to rywal z najwyższej półki. Przed rokiem zdobyła złoto na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Wygrała też trzy poprzednie edycje Ligi Narodów. W tegorocznych rozgrywkach zwyciężyła w czterech z pięciu spotkań, przegrywając tylko z Japonią. Trener Karch Kiraly sporo rotuje jednak składem, dlatego na mecz z Polską wystawił zupełnie inne zawodniczki niż te, które dwa dni wcześniej pokonały 3:0 Bułgarię. Ale i ten zestaw okazał się bardzo mocny. Choć Polki prowadziły na początku drugiej partii 6:4, przegrały pięć kolejnych akcji i znów musiały odrabiać straty. Udało się już przed przerwą techniczną - pomógł blok Magdaleny Jurczyk i dobre serwisy Zuzanny Góreckiej. Gra była więc bardziej wyrównana niż w pierwszym secie, ale Amerykanki znów okazały się lepsze. Gdy Nia Reed sprytnym atakiem zaskoczyła polską drużynę, odskoczyły na trzy punkty. Lavarini narzekał na zagrywki swoich siatkarek, nie pomogła podwójna zmiana z Wołosz i Olivią Różański. “Biało-Czerwone" przegrały 21:25. CZYTAJ TEŻ: Grbić odsunięty ze stanowiska. Nie będzie pracować w klubie Mistrzynie olimpijskie zdecydowanie za mocne dla Polski Przed trzecią partią włoski szkoleniowiec zdecydował się na zmianę środkowej i na boisku pojawiła się Klaudia Alagierska. Obraz gry się jednak nie zmienił. Polki miały problemy z przyjęciem, po drugiej stronie wciąż skuteczna była Frantti. Gdy Czyrniańska nie poradziła sobie z podwójnym blokiem, drużyna Lavariniego przegrywała już 7:12. Druga część partii w wykonaniu Polek była jeszcze słabsza. Czyrniańską zmieniła Różański, na środku pojawiła się Kamila Witkowska. - Nie przestawajmy grać! - apelował do zawodniczek Lavarini. Amerykanki wypunktowały jednak jego drużynę, "Biało-Czerwone" znów przegrały wyraźnie - 16:25. W sobotę polskie siatkarki zakończą turniej na Filipinach meczem z Belgią. Początek spotkania o godz. 9 czasu polskiego, transmisja w Polsacie Sport i na Polsat Box Go. Polska - USA 0:3 (12:25, 21:25, 16:25) Polska: Czyrniańska, Gryka, Górecka, Wenerska, Jurczyk, Łukasik - Stenzel (libero) oraz Szlagowska, Wołosz, Różański, Alagierska, Witkowska USA: Reed, Stevenson, Kingdon, Carlini, Ogbogu, Frantti - Hentz (libero)