Kiedy po brązowym medalu Ligi Narodów organizatorzy wybierali drużynę marzeń, znalazła się w niej Martyna Łukasik. Ale i Olivia Różański, druga z polskich przyjmujących, miała powody do zadowolenia. Zdobyła 160 punktów, w polskiej drużynie lepiej od niej wypadły pod tym względem tylko Magdalena Stysiak i znakomicie blokująca Agnieszka Korneluk. Średnio Różański zdobywała ponad 10 punktów na spotknie. Druga część sezonu tak dobra w jej wykonaniu już nie jest. Obniżkę formy było widać już w trakcie mistrzostw Europy. Zresztą sama zawodniczka zdawała sobie z tego sprawę. - Oceniam się negatywnie - przyznała po grupowej porażce z Serbią. Zgubionej formy nie udało się znaleźć na turnieju w łódzkiej Atlas Arenie. Może we znaki daje się już zmęczenie - reprezentacja Polski rozegrała tego lata ponad 30 spotkań, a rotacji w składzie było niewiele. Faktem jest jednak, że w ofensywie Różański ma w Łodzi spore problemy. Stefano Lavarini nie gryzł się w język. To w jego drużynie było "bardzo złe" Problemy ze skutecznością Olivii Różański. A dla Stefano Lavariniego to podpora kadry W czterech pierwszych spotkaniach przyjmująca zdobyła 26 punktów. To średnio 6,5 punktu na mecz, znacznie mniej niż w Lidze Narodów. W dodatku ten bilans zawyża otwierające turniej spotkanie ze Słowenią. Wówczas Różański spisała się bardzo dobrze, kończąc spotkanie z 14 punktami i 57-procentową skutecznością w ataku. Z Koreą Południową trener Stefano Lavarini próbował dać jej odpocząć, ale kiedy drużynie nie szło, wezwał z powrotem na boisko. Skończyło się na trzech udanych atakach w 19 próbach. Z Kolumbią - na skończeniu 6 z 23 piłek. Gdy z Tajlandią Różański zdobyła jeden punkt w pięciu atakach, po pierwszym secie opuściła boisko na dobre. Dla reprezentacji Polski słabszy okres Różański to problem. Do tej pory była bowiem dla Lavariniego zawodniczką fundamentalną. Przed rokiem, pod nieobecność kontuzjowanej Stysiak, włoski trener wystawiał ją nawet na pozycji atakującej. To ona w założeniu jest bardziej ofensywną z pary polskich przyjmujących. Martyna Czyrniańska rozwiązaniem problemów polskiej kadry? Lavarini już zaczął szukać zmian Po porażce z Tajlandią Lavarini usłyszał pytanie o kłopoty Różański. Nie chciał jednak oceniać jej formy. Ale i on widzi problemy jednej ze swoich liderek. Dowodem wspomniany mecz z Tajlandią, gdy już po pierwszym secie zdjął Różański z boiska. Zastąpiła ją wracająca do gry po kontuzji Martyna Czyrniańska. I choć koleżanki musiały często wyręczać ją w przyjęciu, w ofensywie 19-latka spisała się dobrze. Skończyła 13 z 21 piłek, atakując z 62-procentową skutecznością. Do tego dołożyła jeszcze cztery punkty blokiem. - Czy zagrałam dobrze, czy źle, zostawiam już do oceny innych. Dużo bardziej wolałabym zagrać słabo i wygrać niż zagrać na dobrym poziomie i przegrać to spotkanie - stwierdziła przyjmująca. W kolejnych meczach również może być potrzebna Lavariniemu. Porażka z Tajlandią nie przekreśliła bowiem szans polskich siatkarek na wywalczenie kwalifikacji na igrzyska olimpijskie już w ten weekend. Trzeba będzie jednak prawdopodobnie pokonać co najmniej dwóch z trzech groźnych przeciwników. Pierwszym z nich będą Niemki prowadzone przez Vitala Heynena. Początek meczu Polska - Niemcy w piątek o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport, relacja tekstowa i "na żywo" w Interii. Z Łodzi Damian Gołąb Polska siatkarka zabrała głos po bolesnej porażce. Nie mogła zaprzeczyć