Kiedy siatkarskie mecze odbywają się w niewielkich halach czasami zdarza się, że piłka dotknie sufitu. Takie zagranie traktowane jest jako odbicie w aut. W przypadku wielkich hal widowiskowo-sportowych, takich jak łódzka Atlas Arena, sufit wisi jednak wiele metrów nad głowami siatkarzy i w niczym nie przeszkadza. W Atlas Arenie w najwyższym punkcie konstrukcja dachu wznosi się 34 metry nad areną. Tylko trochę obniża tę wysokość duży baner z napisem "Łódź" zawieszony pod sufitem. Mimo to po akcji Moniki Fedusio piłka zahaczyła o coś zawieszonego nad boiskiem. - Pamiętam, że podbiłam piłkę, już spojrzałam sobie w dół, idę, odwróciłam się na Marysię... I nagle widzę, że Marysi jakoś to ułożenie dłoni tak uciekło. Mówię: oho! Ciekawa sytuacja, chyba taka niespotykana - tak Fedusio opisuje reakcję swoją, a także libero Marii Stenzel. Trener wyjaśnia problemy siatkarek. Zapomniały o ważnej rzeczy Monika Fedusio pewna decyzji sędziego. Martyna Łukasik podobie Sytuacja wywołała sporo zamieszania, bo sędzia pozwolił na kontynuowanie gry. Trener Koreanek Cesar Hernandez poprosił jednak o challenge. Po długiej analizie ostatecznie arbiter przyznał punkt drużynie z Azji, a Polki nie protestowały. - Ta piłka na pewno dotknęła liny - przyznaje Fedusio. O sytuację zapytaliśmy też Martynę Łukasik. Czy zagranie jej koleżanki z zespołu to nie przypadkiem jakiś rekord najwyżej odbitej piłki w meczu kadry? - Trochę ta piłka leciała w górę. Czy dotknęła liny? Było widać po Marysi, że ustawiła się w zupełnie innym miejscu, a potem piłka nagle zmieniła kierunek - dodaje. Monika Fedusio o roli rezerwowej. "Nie oszukujmy się" Fedusio, choć w ostatnim sezonie została wybrana najlepszą siatkarką Tauron Ligi, w kadrze wciąż pełni funkcję rezerwowej. W niedzielnym meczu z Koreą również pojawiła się na boisku dopiero w drugim secie. W kolejnych partiach wchodziła na parkiet na krótkie, punktowe zmiany - przede wszystkim na poprawę zagrywki. 23-letnia zawodniczka przyznaje, że w roli rezerwowej denerwuje się zdecydowanie bardziej niż na boisku. - Z mojej perspektywy przeżywa się dwukrotnie mocniej, bardziej. Kiedy jestem na boisku, aż tak bardzo tego nie odczuwam. A z boku widać wszystko, jak ktoś źle skoczy, jak się ustawiają rywalki. Ale tak to jest. Czasami trzeba wejść w najmniej spodziewanym momencie i taka jest moja rola. Nie ukrywajmy, nie oszukuję się. Jestem tutaj bardziej defensywną przyjmującą - zaznacza polska siatkarka. Poniedziałek to dzień bez meczów w turnieju kwalifikacyjnym w Łodzi. Polskie siatkarki wrócą do gry we wtorek spotkaniem z Kolumbią. Z Łodzi Damian Gołąb Kwaśna mina Stefano Lavariniego. Polskie siatkarki wygrały po nerwach