Polki udanie zainaugurowały tegoroczną Ligę Narodów. W Opolu przegrały jedynie z Włochami, pokonując reprezentacje Niemiec i Tajlandii. Na początek turnieju w holenderskim Apeldoorn zmierzyły się z Bułgarią. Spotkanie było szczególnie ważne, bo oba kraje, obok Dominikany i Belgii, muszą walczyć o utrzymanie w elitarnych rozgrywkach. Najniżej sklasyfikowana drużyna z tej czwórki za rok w LN nie wystąpi. Po wtorkowej wygranej Polki jeszcze bardziej oddaliły od siebie tę groźbę. Pierwsza spotkania rozpoczęła się od ich przewagi, ale "Biało-Czerwone" nie potrafiły odskoczyć rywalkom na więcej niż trzy punkty. Bułgarki szybko je jednak dogoniły i przez większość seta trwała wyrównana walka. Atak Polek po raz kolejny opierał się na Malwinie Smarzek, która po pierwszych trzech meczach została liderką klasyfikacji najlepiej punktujących Ligi Narodów. Przy stanie 18-16 dla Polski o czas poprosił jednak trener Bułgarek. Po nim jego podopieczne zdobyły trzy punkty z rzędu i to one wyszły zwycięsko z chaotycznej końcówki seta. Nie pomogła przerwa na żądanie dla Jacka Nawrockiego. Zawiodła nawet Smarzek - rywalki nie dały się nabrać na jej "kiwkę" i wygrały 25-23. Bułgarki, które przegrały pierwsze trzy mecze w tegorocznej LN, dobrze rozpoczęły również kolejną partię wtorkowego meczu. Tyle że Polki szybko opanowały sytuację, wychodząc na prowadzenie 14-9. Polki zaczęły zdobywać punkty również blokiem, na drugą przerwę techniczną zeszły z sześcioma punktami przewagi. Potem na boisku pojawiła się jednak Petia Barakowa i gra Bułgarek wyraźnie się poprawiła. W końcówce obie drużyny miały problemy z przyjęciem zagrywki, zwycięsko z kłopotów wyszły jednak Polki, wygrywając 25:21. Po przerwie na parkiecie nadal trwała wyrównana walka, a w drużynie Nawrockiego kroku Smarzek zaczęła dotrzymywać Martyna Grajber, która w tej partii dobrze prezentowała się w ataku i przyjęciu. M.in. dzięki niej Polki wypracowały sobie cztery punkty przewagi, którą bez większych problemów utrzymały do końca partii. Seta zakończyła Stysiak - po jej mocnym ataku piłka odbita od bloku rywalek wylądowała poza boiskiem. W Holandii "Biało-Czerwone" muszą sobie radzić bez Joanny Wołosz. Rozgrywająca Imoco Volley Conegliano przyjechała do Opola prosto z finału Ligi Mistrzyń, ale potem dostała od trenera dwa tygodnie urlopu. Po jej nieobecność, tak jak w czasie turnieju w Montreaux, za rozegranie odpowiadała Marlena Pleśnierowicz. 27-letnia zawodniczka Chemika Police w trudnych momentach wystawiała piłkę głównie Smarzek. Takie chwile nadeszły na początku czwartego seta, gdy Bułgarki szybko objęły prowadzenie 6:1. Tyle że potem Polki zdobyły siedem punktów z rzędu. Oprócz Smarzek, dobrze w ataku spisywała się Natalia Mędrzyk. Na drugą przerwę techniczną Polki zeszły z prowadzeniem 16:9. Seta wygrały 25:17. Spotkanie z niesamowitym wynikiem zakończyła Smarzek - zdobyła aż 41 punktów. Tak podają oficjalne statystyki, bo członkowie polskiego sztabu policzyli jej nawet o punkt więcej. Kolejnymi rywalami "Biało-Czerwonych" będą reprezentacje Holandii i Brazylii. Wcześniej zmierzą się w bezpośrednim pojedynku - początek we wtorek o godz. 19.30. Polska - Bułgaria 3:1 Sety: 23:25, 25:21, 25:21, 25:17 Bułgaria: G. Dimitrowa, N. Dimitrowa, Danczewa, Paskowa, Kitipowa, Todorowa oraz Andrejewa (libero), Barakowa, S. Dimitrowa, Beczewa, Czauszewa Polska: Kąkolewska, Efimienko-Młotkowska, Grajber, Mędrzyk, Smarzek, Pleśnierowicz oraz Maj-Erwardt (libero), Stysiak, Alagierska, Różański Damian Gołąb