Po porażce z Holandią na otwarcie turnieju Siatkarskiej Ligi Narodów w Apeldoorn polskie siatkarki w środę stawiły czoła kolejnej potędze, reprezentacji Brazylii. Canarinhas w nowych rozgrywkach zanotowały świetny początek, wygrały sześć z siedmiu spotkań, a już w Holandii ograły we wtorek Koreanki z Południa (3:1). Dla naszej drużyny starcie z tak mocnym rywalem było okazją, by znów zebrać trochę doświadczenia i kolejny raz - jak w meczach z Włoszkami i Chinkami - sprawić niespodziankę. Wygrana na pewno bardzo by się naszej drużynie, czternastej w klasyfikacji SLN, przydała. Na szczęście w środę Polki szybciej opanowały nerwy na początku spotkania, niż we wtorek w starciu z Oranje i po pierwszych piłkach na korzyść rywalek (2:4), zaczęły punktować i odrabiać straty. Pomogły same Brazylijki, które w ataku obijały auty, a nasza Malwina Smarzek takich problemów nie miała i zaraz zrobiło się 6:6, a po kolejnym prezencie ze strony faworytek nawet 8:7 dla Polski. Gra nabrała rumieńców, ciosem odpowiadały siatkarki na cios, pojedynek mógł się podobać (11:11). I znów wyszedł brak doświadczenia naszej drużyny, dwie niepotrzebnie przegrane akcje sprawiły, że przewagę zyskały Canarinhas (14:11), które skupiły się na neutralizacji ataków Smarzek i zadawały ciosy w kontratakach. A po naszej stronie brakowało dobrej zagrywki, więc rywalki mogły spokojnie układać grę w ofensywie (16:13). I znów, jak we wtorek, trzeba było gonić wynik i liczyć na błędy rywalek. Te pomogły, dwa proste błędy w ataku popełniła Tandara Caixeta i do odrobienia został raptem punkt (18:19). Wydawało się, że Biało-Czerwone pójdą za ciosem, ale w decydującym momencie seta nie potrafiły choćby raz trafić w ataku i po serii kontr w wykonaniu Brazylijek przegrały partię 20:25. Wynik okazał się gorszy niż obraz gry, ale taka jest cena braku pomysłu na grę w ataku i sporej ilości niepotrzebnych błędów. Drugi set nie zmienił znacząco obrazu gry. Brazylijki dominowały w ataku, ale też sporo piłek psuły (6:3). Polki z kolei dobre momenty gry przeplatały słabszymi i szukały właściwego rytmu, który po powrocie drużyny do Europy z wyjazdu do USA i Chin gdzieś się zagubił. Na szczęście odzyskała wigor w ataku Malwina Smarzek, a dwa bloki punktowe Agnieszki Kąkolewskiej sprawiły, że to nasz zespół prowadził 10:9 i zyskał przewagę. Zaraz skończyła jednak dwie kontry Drussyla Costa (12:11), na co odpowiedziała po drugiej stronie siatki nasza największa "armata", popularna "Malwi" (13:13). Niestety nerwy w defensywie i błędy w ataku zemściły się na naszej drużynie przed przerwą techniczną, potężny atak skończyła Tandara i Brazylia zaczęła budować przewagę (15:13). Pościg trwał, a reprezentacja Polski nie sprawiała wrażenia, by miała atut, którym może zaskoczyć Brazylijki. Brakowało cały czas dobrej zagrywki, brakowało skuteczności w ataku i regularności, którą prezentowała choćby świetnie dysponowana Tandara (19:16). Trzeba uczciwie przyznać, że Canarinhas kontrolowały bieg zdarzeń na parkiecie, nie pozwalały sobie na przestoje i zmierzały po zwycięstwo (23:19). Biało-Czerwone musiały przełknąć gorzką pigułkę, w końcówce było za dużo chaosu i błędów, o czym mówił na przerwie Jacek Nawrocki, a co zakończyło się porażką 20:25 po ataku Any Caroliny Da Silva. Naszej drużynie pozostał tylko jeden set, by sprawić jakąś niespodziankę w Apeldoorn. I wreszcie widzieliśmy nasz zespół grający w dobrym rytmie, bez niepotrzebnych błędów i skutecznie w ataku. Smarzek w sukurs poszły środkowe i nawet nasza kadra miała dwa "oczka" zapasu nad rywalkami (6:4, 8:6). Brazylijki spięły się, sprężyły i zaczęły grać z większą koncentracją. Po świetnym ataku Tandary w kontrze doprowadziły do remisu 9:9, by odzyskać prowadzenie po bloku na Kąkolewskiej (10:9). Jacek Nawrocki natychmiast wezwał zespół na przerwę, zależało mu na poprawie jakości gry, a ta niestety znów spadła, co zaraz znalazło odbicie w wyniku (14:16). Canarinhas miały w kryzysowych momentach na parkiecie Tandarę, która raz po raz popisywała się mocnymi atakami i prowadziła reprezentację po zwycięstwo. Jej koleżankom zdarzały się błędy, ale Polki nie potrafiły z tego skorzystać (18:19, 19:20). Gdy się wydawało, że Biało-Czerwone dopadną rywala, zaczynały się błędy własne i nadzieja znikała jak kamfora. Jeszcze przy stanie 22:23 Smarzek mogła doprowadzić do remisu, ale po wspaniałej akcji w obronie nadziała się na blok Brazylijek (22:24). Spotkanie zakończyło się zagrywką Martyny Grajber, po której piłka ugrzęzła w siatce... W czwartek siatkarki reprezentacji Polski zakończą trzeci turniej fazy interkontynentalnej, który odbywa się w Apeldoorn, starciem z Koreą Południową (godzina 16:30). Po tym meczu wrócą do Polski, by w Bydgoszczy i Wałbrzychu zaprezentować się polskim fanom po trzech tygodniach wojaży w Ameryce Północnej, Azji i Europie. Polska - Brazylia 0:3 (20:25, 20:25, 23:25) Sędziowali: Susana Maria Jativa Rodriguez (Hiszpania), Laszlo Adler (Węgry) Przebieg meczu: I set: 8:7, 11:12, 13:16, 18:20, 20:25II set: 6:8, 11:12, 14:16, 17:20, 20:25III set: 8:6, 11:12, 14:16, 17:20, 23:25 Polska: Marlena Pleśnierowicz, Malwina Smarzek, Martyna Grajber, Natalia Mędrzyk, Agnieszka Kąkolewska, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Agata Witkowska (libero) oraz Martyna Łukasik, Julia Nowicka, Julia Twardowska Brazylia: Roberta Silva Ratzke, Tandara Caixeta, Amanda Francisco, Ana Beatriz Correa, Ana Carolina Da Silva, Gabriela Braga Guimaraes, Suelen Pinto (libero) oraz Macris Carneiro, Rosamaria Montibeller, Monique Marinho Pavao, Drussyla Costa. Tabela: M PKT SETY 1. USA 8 22 23-4 2. Serbia 8 21 22-6 3. Brazylia 8 21 22-7 4. Holandia 8 20 21-6 5. Turcja 8 18 21-9 6. Chiny 8 16 18-10 7. Rosja 8 14 15-14 8. Korea Płd. 8 11 13-15 9. Włochy 8 11 13-15 10. Japonia 8 9 10-18 11. Dominikana 8 8 11-18 12. Tajlandia 8 6 11-20 13. Belgia 8 6 8-20 14. Polska 8 5 10-22 15. Niemcy 8 5 9-21 16. Argentyna 8 0 2-24